Powódź 2024. W sobotę, 12 października, mieszkańcy Radochowa spotkali się z profesorem Januszem Zaleskim, dyrektorem Projektu Ochrony Przeciwpowodziowej w Dorzeczu Odry i Wisły w Wodach Polskich. Spotkanie, które odbyło się w kontekście wrześniowej powodzi, wywołało wiele emocji. Ludzie, którzy stracili dorobek całego życia, wyrażali swoje zaniepokojenie i niepewność co do przyszłości.
Profesor Zaleski rozpoczął od omówienia koncepcji budowy suchych zbiorników retencyjnych, które mogłyby pomóc w ochronie doliny Białej Lądeckiej przed przyszłymi powodziami. Jednym z proponowanych miejsc ich lokalizacji jest właśnie Radochów, co wywołało kontrowersje wśród mieszkańców.
Rozważamy pięć lokalizacji, jedną z nich jest właśnie Radochów. Wiąże się to z wyburzeniem kilkudziesięciu budynków, choć nie wszystkie z nich są zamieszkane
– stwierdził profesor.
Sposoby na ochronę przed wodą
W trakcie spotkania profesor podkreślił, że pierwszym kluczowym elementem ochrony przed powodzią są systemy monitorowania i ostrzegania, które jednak w ostatnim przypadku zawiodły.
Teraz informacja nie dotarła na czas do mieszkańców. Jest pełna świadomość, że te systemy muszą być w przyszłości lepsze
– przyznał.
Profesor Zaleski zaznaczył, że w ramach działań przeciwpowodziowych planowane są dwie główne metody: po pierwsze, zatrzymywanie wody jak najbliżej miejsca, gdzie spada, a po drugie – relokacja ludzi z terenów zagrożonych zalaniem.
Ten ostatni punkt wywołał wśród mieszkańców najwięcej obaw. Choć profesor zapewniał, że relokacja nie musi być dramatycznym doświadczeniem, mieszkańcy obawiali się, co stanie się z ich domami i życiem po ewentualnym przesiedleniu.
Relokacja jako opcja
Profesor Zaleski, nawiązując do innych inwestycji, przytoczył przykład budowy suchego zbiornika Racibórz, gdzie przesiedlono około 800 osób. Mieszkańcy mieli wybór – przenieść się kilka kilometrów dalej, zachowując pewną lokalność, lub uzyskać odszkodowanie – tłumaczył. Dodał również, że budowa takich zbiorników jest inwestycją finansowaną przez państwo, a nie gminy.
Winni katastrofy?
Podczas spotkania padło również pytanie o odpowiedzialność za wrześniową powódź. W pierwszej kolejności matka natura – odpowiedział profesor, podkreślając, że katastrofalne opady były głównym powodem zalania. Drugi czynnik to katastrofa zbiornika Stronie Śląskie, gdzie prokuratura prowadzi postępowanie. Zabezpieczono już dowody – dodał, przypominając, że sprawa jest w toku.W kontekście zarzutów wobec Wód Polskich, profesor Zaleski podkreślił, że organizacja ta działa od 2019 roku, a obecna ekipa rządząca przejęła już istniejące problemy.
Zajmuję się ochroną przed powodzią w przyszłości. Mówię o tym, co planujemy. Pytania o Wody Polskie nie powinny być kierowane do mnie
– wyjaśnił.
Emocje na spotkaniu
Spotkanie było niezwykle emocjonalne. Wielu mieszkańców wyrażało swój gniew, oskarżając Wody Polskie o przyczynienie się do katastrofy. Profesor Zaleski starał się wyjaśnić korzyści płynące z budowy suchych zbiorników, które miałyby w przyszłości lepiej chronić tereny zalewowe.Jednak dla ludzi, którzy już stracili wszystko, plany na przyszłość wydawały się niewystarczające. Wszyscy byli zgodni co do jednego – należy zrobić wszystko, aby podobna tragedia nigdy więcej się nie powtórzyła.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.