reklama
reklama

Tragiczna śmierć noworodka w kłodzkim szpitalu. Śledztwo prokuratury... zawieszone

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Archiwum

Tragiczna śmierć noworodka w kłodzkim szpitalu. Śledztwo prokuratury... zawieszone - Zdjęcie główne

foto Archiwum

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościProkuratorskie śledztwo ws. błędu lekarskiego, do jakiego doszło w kłodzkim szpitalu jesienią ubiegłego roku a młoda matka z Nowej Rudy straciła długo wyczekiwanego syna, zostało zawieszone. Przygotowanie szczegółowej opinii lekarskiej, wyjaśniającej okoliczności tragedii, zajmie powołanym przez śledczego biegłym, około 10 miesięcy.
reklama

Mowa o specjalistach z Zakładu Medycyny Sądowej Collegium Medicum w Krakowie, którzy potrzebują więcej czasu, by precyzyjnie i fachowo odpowiedzieć na wszystkie 6, bardzo szczegółowych zadanych przez nas pytań. Stąd decyzja o zawieszeniu śledztwo do 30 kwietnia 2026 r. - mówi prok. Aneta Michoń, wiceszefowa kłodzkiej prokuratury. 

Śmierć nienarodzonego 

Wszczęte w październiku ub.r. śledztwo, w  sprawie narażenia dziecka mieszkanki Nowej Rudy, na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, przez osoby sprawujące nad nim opiekę w czasie porodu w Zespole Opieki Zdrowotnej w Kłodzku, poprzez doprowadzenie do błędów medycznych a w konsekwencji śmierci dziecka, trwało niemal od roku. 

reklama

W tracie tego postępowaniu, w Zakładzie Medycyny Sądowej we Wrocławiu,  przeprowadzono sekcję zwłok oraz badania histopatologiczne. Przesłuchano pielęgniarki, salowe oraz lekarzy, których wcześniej trzeba było zwolić z tajemnicy lekarskiej. 

W oczekiwaniu na narodziny

Ciążę prowadziła prywatnie u doktora w Nowej Rudzie. Szpital w Kłodzku też wybrała dlatego, że dawał szansę na odebranie porodu właśnie przez tego lekarza. Zgłosiła się tam z silnymi skurczami ok. 2 w nocy. Nic nie znaczyły w obliczu szczęścia, jakim miały być narodziny syna. 

Jaka była moja radość, gdy na sali porodowej zobaczyłam mojego lekarza prowadzącego. Doktor, który miał dyżur nocny nie zjawił się jednak przy porodzie, bo jak nam się później tłumaczył - był zmęczony po operacji i poszedł spać - relacjonuje kobieta.  

reklama

Adrenalina

Radość nie trwała długo. Poród miał trudny przebieg. W pewnej chwili zrobiło się nerwowo. Nacięcie w popłochu, chwyt Kristellera i cisza... nie słyszę mojego synka. Reanimacja, krzyk - "adrenalina, nie mamy takiego małego wenflonu, kolejna adrenalina" i ten przeklęty dźwięk jakiejś aparatury - z trudem wspomina młoda kobieta.

Po godzinnej reanimacji, jak przez mgłę dotarły do niej słowa położnej do lekarza: Daj spokój, dziecko nie żyje. Nie chciała w to uwierzyć. 

Zawieszone przez prokuraturę śledztwo ma wykazać czy doszło do błędu lekarza prowadzącego lub zaniedbań ze strony szpitala. 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo