reklama

Okiem Rolnika: Protest Rolników [wywiad]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Jacek Hecht

Okiem Rolnika: Protest Rolników [wywiad] - Zdjęcie główne

foto Jacek Hecht

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościO co tak naprawdę walczą rolnicy? Opowiedział nam o tym Jacek Hecht - rolnik i Radny Rady Powiatu Kłodzkiego.
Reklama lokalna
reklama

Protest Rolników. Rolnicy w całej Polsce nie zamierzają ustąpić i planują kontynuację protestów. Ich przedstawiciele twierdzą, że zostali postawieni pod ścianą, dlatego 27 lutego planują przeprowadzenie dużego protestu w okolicach Warszawy. 

Jacek Hecht - rolnik i Radny Rady Powiatu Kłodzkiego, który w poprzednim tygodniu brał udział w spotkaniu w Ministerstwie Rolnictwa, opowiedział nam o problemach polskich rolników.

Prawie wszyscy rolnicy mają do spłacania raty kredytów, a żeby wiosną ruszyć w pole, trzeba kupić paliwo do ciągników, nawozy, nasiona, środki ochrony roślin, czy też po prostu mieć pieniądze na życie. 

Rolnicy już od dawna sygnalizowali problemy związane z liberalizację handlu dla produktów pochodzących z Ukrainą. Jak bardzo wasze przychody spadły? 

Dziś mamy o 50% niższe przychody, o jakichkolwiek zyskach nie ma mowy, jesteśmy na dużym minusie. Mamy wyższe niż Ukraińcy koszty, bo spełniamy wyśrubowane normy unijne, nie wolno nam stosować wielu wycofanych w Unii Europejskiej, środków ochrony roślin, nasi hodowcy muszą przestrzegać tzw. dobrostanu zwierząt hodowlanych, czyli zainwestowali w odpowiednio duże klatki, obory, udogodnienia dla zwierząt, które nie wpływają przecież na zwiększenie wydajności produkcji.

Producenci rolni w Ukrainie nie są zobowiązani do przestrzegania żadnej z obowiązujących nas regulacji, kierują się tylko rachunkiem ekonomicznym, a zatem zawsze będą produkować taniej od nas. Wolno im siać odmiany genetycznie modyfikowane, które u nas są zakazane.

Poza tym dominujący u nas model rolnictwa to gospodarstwa rodzinne, 50-150 hektarowe, w których pracuje np. rolnik z żoną i synem. Gospodarstwa ukraińskie liczą po kilkadziesiąt tysięcy hektarów, należą do oligarchów, udziałowców spoza Ukrainy, są to tzw. agroholdingi, z którymi nie mamy szans konkurować. 

Zielony Ład to ogólne pojęcie. Co się za nim kryje? Co on oznacza dla przeciętnego polskiego rolnika?

Masę obowiązków do wypełnienia, mnóstwo ograniczeń, norm i regulacji. Narzuca się nam system uprawy ziemi, wyznacza które uprawy i ile wolno nam siać, restrykcyjnie ogranicza stosowanie nawozów, każdego roku wycofywane są (z reguły te tanie i sprawdzone) środki ochrony roślin, mamy wiele obowiązków biurokratycznych, musimy rejestrować praktycznie każdą czynności związaną z chowem zwierząt, czy uprawą roślin.

No i nieszczęsne obowiązkowe ugorowanie, dziś 4, a docelowo 10% powierzchni naszych gospodarstw ma być wyłączone z zasiewów, mamy przyglądać jak ziemia zarasta chwastami, nie dając nam jakichkolwiek zysków. Uważamy europejski Zielony Ład w obecnej formie za absurd i wręcz sabotaż, którego wdrożenie doprowadzi do zagłady rolnictwa w Polsce i pozostałych krajach unijnych.

Chcemy dbać o środowisko, ale każda proponowana zmiana powinna być analizowana także pod kątem skutków ekonomicznych i społecznych. Ekologia musi być wprowadzana z głową, dla dobra ludzi, a nie przeciwko ludziom.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama