Michał Tułacz został zwolniony z pracy po Świętach Bożego Narodzenia. Były kłodzki strażnik miejski nie ma wątpliwości, że stracił pracę, bo wystawił mandat „niewłaściwej” osobie i naraził się przez to zastępcy komendanta. Podobnie sprawę ocenia były komendant straży miejskiej, Andrzej Pokojewski.
Złe parkowanie
W lipcu 2009 r. Michał Tułacz zauważył na pl. Chrobrego źle zaparkowane auto. Strażnik chciał ukarać właściciela samochodu mandatem (100 zł + 1 pkt karny). Szef jednej z kłodzkich pizzerii odmówił jego przyjęcia, do czego miał prawo. Tułacz sporządził więc wniosek do sądu grodzkiego. Sprawa na wokandę jednak nigdy nie trafiła.
– Ukręcono jej łeb. Ówczesny komendant zlecił prowadzenie postępowania jednemu ze strażników. Sprawę przejął jednak Jerzy Stich – opowiada Michał Tułacz. – Zamiast postępowania w sądzie grodzkim o złe zaparkowanie, wystawił swojemu znajomemu mandat za używanie nieprzyzwoitych słów w miejscu publicznym (20 zł) – dodaje były strażnik. Tej sytuacji nie odnotował nawet w swoim służbowym notatniku.
Kiedy komendant Pokojewski zażądał wyjaśnień, Stich oświadczył, że podczas prania munduru zniszczył mu się jego służbowy notatnik. Został za to ukarany obniżeniem stopnia służbowego. Jak się okazało, nie na długo. Wiosną 2010 r. z funkcji komendanta rezygnuje Andrzej Pokojewski. Nowym„starym” komendantem ponownie zostaje Piotr Występski. A to oznacza, że Stich wraca do łask. Bardzo szybko zostaje awansowany na zastępcą komendanta. Wtedy ktoś jednak (prawdopodobnie jeden ze strażników) pisze anonimowe zawiadomienie do prokuratury w sprawie nieprawidłowości w SM w Kłodzku. Prokuratura wszczyna postępowanie. Obecnie sprawa jest już zakończona i będzie sporządzony wniosek o umorzenie.
Wywalony po świętach
Michał Tułacz w wigilię i pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia miał służbę. 27 grudnia wręczono mu wypowiedzenie z pracy. Powodem było drobne niedopatrzenie w jego notatniku służbowym. On jednak, w przeciwieństwie do Sticha, nie wyprał swojego notatnika.
– Zapomniałem wpisać do wykazu miejsc patrolowanych przeze mnie dworca PKS. Dopisałem to następnego dnia i za te dwa słowa zostałem zwolniony z pracy – opowiada rozżalony strażnik. – Dwa miesiące wcześniej uzyskałem bardzo dobrą ocenę w pracy, nigdy nie miałem żadnych nagan i upomnień. Kiedy wręczono mi wypowiedzenie nie mogłem uwierzyć, że to się dzieje naprawdę – dodaje.
To, że Tułacz był dobrym strażnikiem potwierdza były komendant Pokojewski. – Michał naprawdę sumiennie pełnił obowiązki. Poza tym był jedynym strażnikiem, który miał uprawnienia ratownika medycznego. Służył także w ochotniczej straży pożarnej. Jednym słowem idealny człowiek do pracy w straży miejskiej – ocenia Pokojewski.
– Jedynym mankamentem tego chłopaka było to, że nie pochodził z Kłodzka, nie zna układów i układzików i naiwnie sądził, że wystarczy rzetelnie wykonywać obowiązki służbowe, a wszystko będzie OK – dodaje Pokojewski. Były komendant też ma problemy. Kiedy zrezygnował z funkcji komendanta zaczął pracować w Urzędzie Miasta w Kłodzku. Wiosną tego roku dostał wypowiedzenie. Odwołał się do sądu pracy. Sprawa jest w toku.
Romuald Piela
Więcej w 90. numerze Gazety Kłodzkiej
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.