Kasjerka ukradła kasę, ale nie poniesie konsekwencji
Wzięła 22 tys. zł i uciekła do siostrzenicy
Takiej kradzieży dawno nie było. Z sejfu znajdującego się na dworcu autobusowym w Nowej Rudzie zniknęło ok. 22 tys. zł. W poniedziałek, 14 maja widok pustej kasy zaskoczył pracowników placówki PKS.
Winnego nie trzeba było jednak długo szukać. Złodziejem okazała się 45-letnia kasjerka, która w noworudzkiej placówce PKS pracuje od 24 lat. – Nasza pracownica przyznała się do kradzieży całej kwoty, którą obiecała zwrócić, a zakład jej to umożliwi - twierdzi Krzysztof Richter, kierownik placówki PKS w Nowej Rudzie. To właśnie dlatego, pomimo kradzieży, pracownica nie zostanie dyscyplinarnie zwolniona z pracy.
Richter ma dobre serce, ponieważ doskonale wie, z jakimi problemami rodzinnymi od dawna boryka się kobieta. Były noworudzki radny podejrzewa, że to właśnie sytuacja w domu spowodowała, że pracownica postanowiła okraść własnego pracodawcę.
- To była pracownica, której nikt nie mógłby niczego zarzucić. Przez tyle lat pracowała nieskazitelnie. Być może to problemy rodzinne, które od jakiegoś czasu ja nękały spowodowały, że posunęła się do takiego czynu. Jestem za nią, tak jak i cały związek zawodowy - twierdzi. Kobieta od razu po ujawnieniu kradzieży została wysłana na przymusowy urlop. Już jednak wiadomo, że wkrótce wróci do pracy.
Pomimo że konsekwencji służbowych najprawdopodobniej nie poniesie, to nie uniknie postępowania prowadzonego przez kryminalnych.
Paweł Golak
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.