reklama

Meandry kłodzkiej polityki część XV, czyli Temida czasem coś widzi

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Meandry kłodzkiej polityki część XV, czyli Temida czasem coś widzi - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPrzeczytaj kolejny felieton Janusza Skrobota. Tym razem zdradza kulisy rozprawy z zastępcą burmistrza - Henrykiem Urbanowskim.
Reklama lokalna
reklama

 - Pan Urbanowski po prostu do 28 maja 2012 roku nie wiedział, jaka gmina go zatrudnia, więc otrzymał ode mnie małe i darmowe (z mojej strony, bo nie sądu)  korepetycje. Lekcja na tym się jednak nie zakończyła, gdyż, o dziwo (...) Ten Pan nie wie, na jakim stanowisku pracuje - pisze Janusz Skrobot w swoim kolejnym felietonie

Tym razem zdradza Wakacje w pełni i sezon ogórkowy za oknami. Tyle, że nie w moim Kłodzku. Burmistrz Szpytma zwołuje konferencje i ogłasza, że nie będzie marketów wielkopowierzchniowych. Już się cieszę razem z kupcami. Nawet tymi wygwizdanymi 8 marca pod ratuszem tak bardzo wspierających teraz burmistrza. Wystarczy obiecanka cacanka. Umorzenie podatku i już kochamy swojego szeryfa. Tyle tylko, że kupcy i burmistrz zapomnieli o jednej zasadniczej sprawie. Pewnie dlatego że z jednej strony trochę czasu minęło, a z drugiej referendum coraz bliżej. Obiecywanie będzie. Oj będzie. Teraz burmistrz powie absolutnie wszystko, co tylko chcecie usłyszeć. Nie będzie sklepów wielkopowierzchniowych. Proszę. Tylko nie obiecuje, że o innej mniejszej powierzchni nie będzie np. takich poniżej 2490 m2 . Nie obiecuje, bo nawet rządowi w 2008 roku nie udało się zablokować tego ustawą, była niekonstytucyjna i padła. Wolność handlu ma swoje prawa i nie wolno ich ograniczać. Nawet rzucając się z motyką na słońce jej nie zatrzymamy. Piejący o 6 nad ranem kogut też  jej nie odwoła.  Jest to tak oczywiste jak amen w pacierzu i żadne zaklinanie rzeczywistości tu  nie pomoże. Tym bardziej, że radni już swoje uchwalili w tzw. strategii rozwoju. Chcieliście rozwoju, to macie. Tu nawet święty Jerzy z krzywej wieży przy polskim telewizorze nie pomoże.

Reasumując muszę powiedzieć, że konferencja burmistrza to nic innego jak kolejne działanie pod publiczkę mające na celu odwracanie uwagi od powodów referendum. Cóż, akcja „Chroń swój pesel” nie dała spodziewanego efektu. Podobnie jak próby zastraszenia  opozycji  doniesieniami do prokuratury w sprawie dwóch zdechłych pstrągów w kanale Młynówki, którą okazał się Jodłownik. Nawiasem mówiąc,  pachnie to fałszywym skarżeniem, a za to powinno się ponieść  karę opisaną w art. 238 kodeksu karnego, czyli od grzywny do 2 latek ograniczenia wolności. Poświadczenie nieprawdy przez Sekretarza Gminy również znajduje swoje odzwierciedlenie  prawne i jest karalne. Nie mówiąc o publikowaniu fałszywych informacji na temat przedsiębiorców i ich zachowania. Ocenę prawną zachowania Pana Nowakowskiego zostawmy odpowiednim organom. Inną kwestią jest oczywiście ocena moralna, zwłaszcza mając na względzie coś, co nazywa się etyką urzędniczą. Tylko czy warto zajmować się rozważaniami etycznymi, skoro pan Nowakowski złamał je wszystkie od zasady profesjonalizmu poprzez zasadę neutralności politycznej po obowiązek służby publicznej włącznie. Można to oczywiście usprawiedliwiać, tylko jak… Ślepym oddaniem Panu Szpytmie? Przywiązaniem do zagrożonego przez działania referendystów stołka? Pewnie i jednym i drugim po troszeczku. Nie można także zapomnieć o imperatywie kategorycznym, czyli wynagrodzeniu ponad 100 tys. złotych rocznie. Kasa tłumaczy każde zachowanie. Strach przed utratą intratnej posadki Sekretarza Gminy także.

Właśnie w kontekście utraty stołeczka, tyle że większego, spójrzmy na inne zachowania urzędników wyższej rangi . Otóż w maju br. przyszło mi stanąć jako oskarżony przed kłodzkim sądem z powodu oskarżenia prywatnego (art. 212 kk) za moje „Meandry”. Podczas posiedzenia pojednawczego występujący w imieniu „Gminy Miejskiej Kłodzko” Pan Urbanowski „Zastępca Burmistrza Gminy Miejskiej Kłodzko” zaproponował mi ugodę polegającą na opublikowaniu informacji, że wszystkie moje felietony oparte są wyłącznie na  kłamstwie i wprowadzają opinię publiczną w błąd. Tu pominę fakt samego przebiegu posiedzenia nie tylko z uwagi na wyłączenie jawności , jednak skwituję je tak. Pan Urbanowski nie miał łatwo, gdyż ja, jako człowiek otwarty na dialog, byłem ze wszech miar gotowy na porozumienie. Oczywiście nie takie, jakiego sobie życzył Pan oskarżyciel, ale nie bardzo miałem z kim porozumienie zawrzeć. Wyobraź sobie, Czytelniku, że  „Gmina Miejska Kłodzko” nie istnieje, bowiem, jak mówi statut miasta Kłodzka,  – cytuję j paragraf  1

„Gmina miasta Kłodzka, zwana dalej gminą o powierzchni 25 km2 stanowi wspólnotę samorządową tworzoną przez mieszkańców gminy na terytorium miasta w granicach oznaczonych na mapie określonej w załączniku nr 1 do Statutu, położona jest w powiecie kłodzkim w województwie dolnośląskim”.

Pan Urbanowski po prostu do 28 maja 2012 roku (dzień posiedzenia w naszej sprawie) nie wiedział, jaka gmina go zatrudnia, więc otrzymał ode mnie małe i darmowe (z mojej strony, bo nie sądu)  korepetycje. Lekcja na tym się jednak nie zakończyła, gdyż, o dziwo,  brak wiedzy oskarżyciela prywatnego, działającego również w Twoim imieniu, Mój Czytelniku, był większy. Pan Urbanowski nie wiedział również, że nie jest Zastępcą Burmistrza Gminy Miejskiej Kłodzka. Serio. Ten Pan nie wie, na jakim stanowisku pracuje. Otrzymał więc naukę nr 2 zgodnie z paragrafem 2 Regulaminu Organizacyjnego Urzędu Miasta Kłodzka pkt 10, że jego stanowisko pracy, za które kasuje co miesiąc od ładnych paru lat niezłą pensję, nazywa się Zastępca Burmistrza Miasta Kłodzka. Wobec powyższych faktów nie pozostawało mi nic innego, jak  zamiast porozumiewania się z Panem Urbanowskim wytoczyć zarzut procesowy na zasadzie  Art. 17.   § 1. pkt 9 kpk, czyli brak skargi uprawnionego oskarżyciela. Oj, działo się, działo. Okazało się bowiem czarno na białym, że Pan Urbanowski nie zna podstawowych aktów prawnych obowiązujących w mieście i urzędzie, w którym pracuje, a porywa się na oskarżanie prawnika. Uff… Sąd dał jeszcze szansę naprawienia owych wpadek i do pracy wziął się radca prawny świadczący obsługę prawną  (za niemałe pieniądze) Urzędu Miasta, Pan Paweł Pochodyła. Już miałem nadzieję, że powalczę jak prawnik z prawnikiem, ale i tu słabość pracujących dla urzędu miasta najemnych pracowników była żenująca. Pisma złożonego przez owego prawnika komentował nie będę. Przyznawało nieistnienie gminy z powodu -oczywistej omyłki pisarskiej. Tyle tylko , że Pan radca zapomniał, iż wszystko, co jest aktem prawnym obowiązującym w Kłodzku w tytule, podtytule i podpisach  zawiera tę samą „oczywistą pomyłkę pisarską”,  łącznie z tablicami ( które każdy mieszkaniec naszego grodu może przeczytać choćby nad kanałem Młynówki) obwieszczającymi dumnie, ile to pieniędzy nasza gmina – „Gmina Miejska  Kłodzko” od UE dostała. O żenującym braku kompetencji owego radcy prawnego urzędu świadczy fakt, iż zapomniał złożyć pełnomocnictwa do działania w tej sprawie i nie złożył go aż do 30 lipca br.,  kiedy to sąd umorzył postępowanie, działając na mocy art. 17 § 1. pkt 9 kpk.

Nie dane mi było udowodnić swoich racji przed sądem. Nie mogłem  udowodnić, że pisząc „Meandry” - nr 9 i 10, pisałem prawdę. Cóż, życie udowodniło moje racje, bo nagle okazało się, że gondole pływają po Młynówce, a sąd w Kłodzku uchylił  postanowienia prokuratury umarzające wcześniejsze postanowienia prokuratury ząbkowickiej, którym tak chwalili się nasi burmistrzowie, udowadniając  za jego pomocą, że w sprawie Młynówki wszystko było zgodnie z prawem. Pamiętacie artykuł  „Młynówka prawem płynąca”. JA PAMIĘTAM. Ciekawi mnie, co teraz nasi włodarze podadzą do publicznej wiadomości, jaką kolejną rewelację ogłoszą bilbordy. Sąd, uchylając powyższe postanowienie,  w uzasadnieniu uznał, iż  Burmistrz Miasta Kłodzka, Pan Bogusław Szpytma, dopuścił się przekroczenia swoich uprawnień i wskazał rozważenie prowadzącemu postępowanie zakwalifikowanie czynu Pana Burmistrza z art. 231 paragraf  1 kodeksu karnego. Sad ponadto  uznał, że burmistrz miasta mógł  popełnić  czyn opisany w art. 266 paragraf 2 kk. Tak oto sprawiedliwość triumfuje po cichutku bez bilbordowych świateł i krzyczących tytułów o sukcesach w nadwornych gazetkach.

Swoją drogą kilku dziennikarzy skompromitowało się, że hej. Przez wzgląd na nazwiska ich rodziców nie wymienię osób. Natomiast chętnie powtórzę za Panem Brzechwą:  „Atrament płakał, że jest w żałobie, Zegar rzekł stojąc: „Pójdę już sobie”, Ślimak zapewniał, że nie jest brzydki, Woda jęknęła: „Zmokłam do nitki”. Wierzba zdębiała. Dąb się zaperzył. Jeż się okocił, a kot najeżył”. Czego  Tobie, Mój Czytelniku, życzę jak najmniej, zwłaszcza  że jeszcze nieraz przeczytasz w „Meandrach” o meandrach rządzenia w naszym mieście. W następnej XVI części o tym, kto jest kim i czy jest na pewno tym, za kogo się podaje.




*Janusz Skrobot - jeden z najaktywniejszych forumowiczów portalu Klodzko24.eu.

Kłodzczanin, prawnik, urzędnik samorządowy, członek Zarządu Europejskiego Stwarzyszenia Kucharzy Euro-Toques Polska i Kanclerz Klubu Kulinarnego Hrabstwa Kłodzkiego.




reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama