Kościół dzieli się już nie tylko na łagiewnicki i toruński, otwarty i konserwatywny, ale na taki, który odmiennie traktuje hierarchów. Jak to jest u nas?
Niedziela Dobrego Pasterza zawsze nieźle inspiruje. Bo tytułowy bohater dzisiejszej Liturgii Słowa, wiadomo, porzuca na chwilę wszystkie owieczki i baranki, o które jest spokojny i zajmuje się tymi, które zagubione. I tymi, które zagrożone przez wilki, niebezpieczeństwa albo takie, które dla mody, koniunktury lub lenistwa porzuciły owczarnię. Stały się najemnikami jakiejś sprawy, poglądu, zależności. No dobra dość metafor, czas na konkrety. A przecież tematów i spraw bez liku. I to takich, którymi Pasterz (także jego zwolennicy) może się mocno przejąć. Niektóre zauważalne na co dzień, inne na razie wyłącznie publicystyczne.
Pierwsza: Kościół dzieli się już nie tylko na łagiewnicki i toruński, otwarty i konserwatywny, ale na taki, który odmiennie traktuje hierarchów. Jak to jest u nas? Druga: pojawiają się świeckie grupy osób zaangażowanych w budowanie medialnego, niestereotypowego obrazu chrześcijaństwa, np. Catholic Voices – czy to dobrze? Zdecydowanie tak, kiedy patrzy się na wizerunek wierzących w mediach. Zauważam wzrost zaangażowania świeckich i u nas. Trzecia: marsze i demonstracje w obronie wolności słowa i TV Trwam. Trudny temat. Publicystyka, także w mediach katolickich, zastanawia się nad efektami wystąpień, bo nie brakuje przecież chętnych, żeby i w tej trudnej społecznie sprawie ugrać coś swojego. Jak to wygląda u nas? Kolejna (obiecuję ostatnia) już wywiedziona przez autora, a związana z 3 Maja. Tradycja przekazuje, że Stanisław August Poniatowski przysięgał na tekst Konstytucji 1791 roku w warszawskiej katedrze, a dokument złożono na ołtarzu. Która z dzisiaj powstających ustaw zasługiwałaby na taki szacunek? Tym bardziej, że do dziś nie znaleziono egzemplarza Konstytucji sprzed 221 lat z podpisem króla. Czy w najbliższych dniach/latach mamy szansę na taki wybuch narodowego, patriotycznego entuzjazmu? Co do tego dodam z naszej perspektywy: tylko pytanie, jak poświętujemy w czwartek?
Mądrość chrześcijanina podpowiada, że to dobrze, że jako wyznawcy Jezusa tak mocno jesteśmy z różnych stron „podskubywani”. To może tylko pomóc. Wzmocnić. Nie tylko zgodnie z zasadą: co nie zabije, to wzmocni, ale głównie dlatego że trzeba wysiłku i umysłu, i wiary, żeby się nie dać. No i związku z chrześcijaństwem nie stracić. Trudne? Trudne. Poprzednio przywołany ksiądz Tischner łagodząc spory, animozje i nieporozumienia na granicy wiary, polityki, życia społecznego zawsze spokojnie powtarzał: bez względu na to, w co wierzysz, jakie masz poglądy, kogo traktujesz jak przeciwnika, to najpierw bądź człowiekiem. Nie filozofem, księdzem, agnostykiem, konsekwentnym do bólu racjonalistą itd., bo owo bycie człowiekiem daje szansę na zrozumienie drugiego. Odniesienie się (a nawet porozumienie!) poprzez własne życie, słabości, nawyki, sukcesy, emocje sprzyja po prostu. Ba, jeszcze na zakończenie krótko w temacie: gdy przyjdzie co do czego możemy liczyć, że Dobry Pasterz nas odszuka. Taką zagubioną owieczkę czy baranka. Autor dzieli się z PT Czytelniczkami i Czytelnikami taką nadzieją, szczególnie, że mieszka naprzeciwko takiej właśnie figury Jezusa.
Mieczysław Kowalcze*
*O autorze
Polonista, historyk, dziennikarz, pedagog w pracy i życiu. Od wielu lat związany z Zespołem Szkół Społecznych oraz Kłodzkim Towarzystwem Oświatowym. Autor i współtwórca wydawnictw i publikacji. Działacz Klubu Otwartej Kultury. Niemożliwe jest go nie znać, taki z niego społecznik. Lubiany i szanowany przez wszystkich. Ale skromny, więc na tyle o nim wystarczy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.