reklama

Kowalcze: Tolerancja. Tylko dla wybranych?

Opublikowano:
Autor:

Kowalcze: Tolerancja. Tylko dla wybranych?   - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościO tolerancji i tym co złe wśród katolików pisze Mieczysław Kowalcze.
Reklama lokalna
reklama

 - Nie ma dyskusji, także ostrej, nie załatwiamy wspólnie żadnej sprawy, bo z założenia się rozdzielamy. Nie umiemy dyskutować, wypracowywać pomysłów, nie przeżyliśmy konfrontacji, rozżalenia, dyskomfortu, że nie moja opinia stała się istotna - pisze Mieczysław Kowalcze w swoim kolejnym felietonie

Od czasu do czasu zwykłemu człowiekowi też się miarka przebiera. I albo wkurza się na codzienne stosowanie tolerancji albo zastanawia się, jak to jest w ogóle z tym zjawiskiem w sferze społecznej. No bo próbujesz, starasz się być wyrozumiałym, pokazywać resztki empatii, z trudem znosić inne poglądy albo zachowania i w pewnym momencie dość. Tego już się w żaden sposób nie da znieść. Czy to w polityce, w życiu publicznym, które ostatnio aż wrze od niegodziwości, jakich nie da się już tolerować. Czy w codzienności, nas, leszczy (określenia takiego używają rządzący wobec tych, którymi rządzą z ich nadania, a którzy jako masa służą jedynie do karnego oddawania kasy, w obliczu prawa!). Ale wiadomo i kompetencji brak autorowi i miejsce w portalu nie dla polityki przeznaczone. Co wcale nie znaczy, że ją sobie lekceważy. Wręcz przeciwnie. Potrzeba naszej coraz większej aktywności, bo nepotyzm i protekcje przekraczają granice nawet najbardziej rozwiniętej tolerancji. Do rzeczy jednak, karnie do miejsca w portalu! Wiadomo: tolerancję sprawdza się w najlepiej w praktyce. Jej rozumienie, granice albo jej brak. Właśnie tak się stało z wytrzymałością autora. A powód? Błahy. Nomen omen rowerzyści (nie cykliści) dolali tę ostatnią kropelkę. Idę sobie chodnikiem, Ok, mijają mnie na swoich, często oryginalnych, rowerach w tę we wtę. Ja nic. Wchodzę, na chwilę na ścieżkę rowerową. I tu… długi bluzg od rowerzystki. Aż mnie zatkało. No i się zaczęło. Hej, hej. To ja muszę, a inni to już nie. Cała fala od razu się zebrała, łącznie z przygadywaniem znajomych, że ulubiony komentator tekstów Gappa to całe naukowe wywody na temat swoich poglądów, a ty nic, po prostu oddajesz pola. No więc pozostawmy tematy polityczno-rowerowe, żeby na chwilę zająć się odkładanym tematem. (Bardzo mnie cieszą te komentarze, które mówią o indywidualnym doświadczeniu tolerancji).

Nie będzie łatwo, bo w końcu dlaczego ma być, skoro tolerancja, to bardzo trudna robota. Świetnie wiem (i to jest wstępne założenie, z którym nawet dyskutować nie warto), że chrześcijanie są w odwrocie, że ciągle jeszcze obśmiewanie ich poglądów, rytuałów, osób i pism (profanowanie Biblii) dobrze się sprzedaje. Nie tylko w kolorowych wydawnictwach.
A do tego wzajemne zamykanie się w swoich przestrzeniach, moherach, innych zaułkach. Przyzwyczaili nas do tego m. in. politycy. Zamknijcie się w swoich prywatnych sprawach, niewielkich problemach, łatwiej nam się rządzi. Niech leszcze płacą. Nie ma dyskusji, także ostrej, nie załatwiamy wspólnie żadnej sprawy, bo z założenia się rozdzielamy. Nie umiemy dyskutować, wypracowywać pomysłów, nie przeżyliśmy konfrontacji, rozżalenia, dyskomfortu, że nie moja opinia stała się istotna. Łatwiej nam przez to wrzucić jakąś wygodną prawdę (dla kogo wygodną?). A łatwizna nie wyrabia krytycyzmu tylko lenistwo. Głównie w sferze publicznej. Bo ta przecież, bez względu na poglądy religijne i inne, zdecydowanie jest wspólną sprawą. Tak więc kiedy ostro porozmawiamy na temat swoich idei, na jakiś czas okropnie się poróżnimy, to pokażemy w ten sposób dobitnie różnice między nami. No to nie pozostaje nic innego, naturalnie przy założeniu, że pokora coś znaczy, tylko powiedzenie; pewnie, że się różnimy, ale przy wysiłku mądrej tolerancji znajdziemy (z trudem) wspólne rozwiązanie. Deklaracji i podniosłych słów tutaj wiele, a co z praktyką? Książka Bruno Ballardiniego „Jezus. I biel staje się jeszcze bielsza” należy do takich, które mówią o chrześcijaństwie takie rzeczy, że nic tylko od razu i to śmiertelnie trzeba się na nią i autora obrazić. Jednak obraza za jakiś czas mija. Jak to w życiu. Moja minęła, choć z ogromnym trudem. I nawet nie poszło o „święte” oburzenie typu: jak można w ten sposób szargać świętości? Chociaż sporo i takiego rodzaju przykładów można wymienić. Z jednym z nich nie poradziłem sobie do teraz: kościół nazywany konsekwentnie „punktem sprzedaży”. Inne dużo poważniejsze to: jak można do Jezusa, do instytucji Kościoła, do wielowiekowej tradycji, do rytuału wreszcie (ludzi pomijam) zastosować narzędzia naukowej analizy marketingu? Przekonujące, racjonalne, po prostu porządne z punktu widzenia metodologii. W końcu dotarło do mnie, że można. Zgoda, z trudem. Tylko pozostaje zadać autorowi pytanie: czy wziął pod uwagę zwykłe odwrócenie sytuacji, sprawdzenie narzędzi analitycznych w sytuacji przeciwstawnej, a mianowicie – ile w marketingu elementów religii, poszukiwania świętości, wzorów, rytuałów? Gdyby udało mu się z równym entuzjazmem i zapałem odpowiedzieć, bylibyśmy uratowani. Tolerancja zadziałałaby w stu procentach. Bo w obie strony. Pomarzyć można. I gdyby taka równowaga była możliwa nie tylko w odniesieniu do trudnej książki, ale do pieszych, rowerzystów, polityków, wierzących i nie! Nam pozostaje Paweł (genialny product manager wg Ballardiniego), który w dzisiejszym fragmencie gorąco namawia: Zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój. Usiłujemy znosić i zachować.

Mieczysław Kowalcze*

*O autorze

Polonista, historyk, dziennikarz, pedagog w pracy i życiu. Od wielu lat związany z Zespołem Szkół Społecznych oraz Kłodzkim Towarzystwem Oświatowym. Autor i współtwórca wydawnictw i publikacji. Działacz Klubu Otwartej Kultury. Niemożliwe jest go nie znać, taki z niego społecznik. Lubiany i szanowany przez wszystkich. Ale skromny, więc na tyle o nim wystarczy.


reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama