Kłodzko. Kolejna debata o prohibicji sięgnęła dna: padły inwektyw, więc przewodnicząca musiał ją zakończyć. Tylko po co radni Kłodzka po raz kolejny bili pianę, po co dyskutowali o czymś, na co nie mają żadnego wpływu? Czy na samo wspomnienie alkoholu woda sodowa uderzyła im do głów? Poniżej krótki fragment dyskusji o prohibicji po kłodzku.
Dyskusja o alkoholu na sesji Rady Miejskiej w Kłodzku
Radny Bogusław Procak:Czym więcej punktów sprzedaży alkoholu, tym więcej zła. Czy nie powinniśmy się zastanowić, jak w przyszłości ograniczyć ilość punktów sprzedaży do minimum, zachowując przepisy? To jest możliwe.
A czy warto to zrobić, to przedstawię taki przykład. W Sylwestra moja siostra została pobita i uderzona nożem w twarz. Wszystko przez alkohol nadmiernie spożywany przez jej męża. Mąż mojej siostry dostał za to wyrok: 1 rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Gdyby nie było tak łatwego dostępu do alkoholu o każdej porze dnia i nocy nie byłoby tylu pobić i rozwodów. Warto się więc pochylić nad tematem.
Burmistrz Michał Piszko:
Tak jak już wcześniej mówiłem, jeśli dany podmiot spełnia wszystkie warunki nakreślone w ustawie i przepisach uchwalonych przez Sejm, to burmistrz musi wydać – czy chce, czy nie chce – koncesję na sprzedaż alkoholu. Jeśli pan oczekuje konkretnych działań, to one muszą wyjść odgórnie, choć uważam, że to i tak będzie walka z wiatrakami.
Radny Bogusław Procak:
Panie burmistrzu, ja zwracam się tylko z prośbą i pytaniem, czy nie powinniśmy zastanowić, jak w przyszłości ograniczyć ilość punktów sprzedaży alkoholu do minimum, zachowując przepisy. To jest zadanie na przyszłość, a pan stwierdza, że nic nie da rady zrobić. Zastanówmy się wspólnie, jest nas tyle osób, więc na pewno coś wymyślimy.
Przewodnicząca Elżbieta Żytyńska:
Burmistrz usiłuje panu powiedzieć, że musi stosować się do aktów wyższego rzędu i nie może urządzić w Kłodzku prohibicji. Mówimy o tym już któryś raz i wydaje mi się, że kręcimy się w kółko.
Radny Zbigniew Kucharek:
Wszyscy dobrze wiedza jak jest: kto chce pić, będzie pił. Godząc w alkohol godzimy w budżet państwa i to jest następny aspekt tej sprawy.
Radny Bogusław Procak:
Krótko do pan radnego Zbigniewa, zapytam wprost: warto się pochylić na tym tematem, czy nie?
Radny Zbigniew Kucharek:
Ja mam najmniejszy wpływ na to, czy ludzie chcą pić, czy nie. Pan dobrze zna smak alkoholu. Ja wiem, jak to wygląda i moją decyzją jest, czy chcę pić, czy nie. Co mam panu powiedzieć? Co mam poprzeć? Sami ludzie decydują o tym. To jest teraz niepotrzebny temat.
Roman Piekarski, mieszkaniec Kłodzka:
Dzień dobry państwu, nazywam się Roman Piekarski. Jestem tutaj w sprawie tego, co wygaduje wasz przedstawiciel Procak. Wróciłem z policji, bo wczoraj mi rzeczy powyrzucał z mego domu. On wygaduje niestworzone rzeczy. To on pił i był alkoholikiem... sąsiedzi mogą stwierdzić, że to pijaczyna...
Przewodnicząca Elżbieta Żytyńska:
W tym momencie odbieram panu głos, dlatego że słyszymy inwektywy, a to jest sesja rady miejskiej. Myślałam, że ma pan coś konkretnego do powiedzenia. Rozmowa o alkoholu zeszła na niewłaściwe tory, więc czas ją zakończyć.
Mielą ten temat od listopada
Dyskusja o ograniczeniu ilości punktów sprzedających alkohol trwa od listopada ubiegłego roku. To wtedy radny Procak zasugerował, żeby burmistrz konsultował wydawanie koncesji na sprzedaż alkoholu z... księdzem dziekanem Julianem Rafałko. Stwierdził, że takie sugestie otrzymał od mieszkańców os. Kruczkowskiego (ulice: Spółdzielcza, Rodzinna, Wyszyńskie i Letnia), którzy skarżą się, iż w tej części miasta funkcjonuje aż 11 punktów sprzedaży trunków z procentami. Problem w tym, że duchowny nic o inicjatywie radnego nie wiedział.Przeczytaj również: Zakład Karny w Kłodzku. Bili i upokarzali, stracili pracę - nowe fakty
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.