Ale do rzeczy. Jeszcze nie istnieje takie pojęcie jak „kłodzka szopka”, ale gdyby nieco namówić i przycisnąć naszych encyklopedystów, to kto wie? Ponadto zarówno forma, jak i formuła tych tekstów pozwala na sporą swobodę, więc sobie i dziś na nią pozwólmy. Najpierw trochę wprowadzających oczywistości. To, co dziś oglądamy w naszych kościołach, kaplicach, domach i innych miejscach ma starą tradycję. Zwykle wiązaną ze świętym Franciszkiem. Odtwarza, wiadomo, miejsce i nieco okoliczności narodzin Jezusa.
W „poprawnej” szopce, a takie w większości oglądamy, będą więc zwierzęta domowe, pasterze, anioły, rodzice Dzieciątka – Maria i Józef, od 6 stycznia także Kacper, Melchior i Baltazar. W szopkach „żywych” także prawdziwe zwierzęta, np. w tej w kłodzkim rynku. Niegdyś „żywe” nie tylko dzięki zwierzętom, ale także przez to, że przy nich kolędowano. W Polsce, odwiedzając kościoły przed 2 lutym, oglądamy różne realizacje szopek, spełnianie wielu lokalnych tradycji. Niektóre urocze. Ba, możemy także obejrzeć ich przykłady z różnych stron świata, np. w muzeum jezuitów w Starej Wsi (ponad 100).
Jak się szopki mają u nas? Wiadomo, jednym tchem wymienimy te, które przyciągają turystów, czyli ruchome w Czermnej, Wambierzycach i Bardzie. Zauważymy niektóre konstrukcje w kościołach, szczególnie te monumentalne, podejdziemy do „żywych” szopek. To pierwsze skojarzenia. Ruchome szopki, które dane jest nam na naszej ziemi oglądać, to nie tylko podstawowy zestaw stajenkowy, to również sporo figur postaci spoza kanonu. Bo dostrzegamy w tych dziełach mieszkańców (i nie tylko) Ziemi Kłodzkiej, którzy przychodzili do głowy twórcom jako godni prezentowania się w obecności Świętej Rodziny.
Dzisiaj chcemy powędrować trochę dalej, odważnym śladem poprzedników. W stronę pomysłu uzupełnienia dzisiejszych szopek o osoby, które wywodzą się z naszego otoczenia i z naszego myślenia. Dla uspokojenia ewentualnych kontrowersji (asekuracja autora) włóżmy na początek pod betlejemską gwiazdę jeszcze Betlejemskie Światło Pokoju, które dotarło do nas za sprawą harcerzy przez Wiedeń z Groty Narodzenia. To przecież symbol pokoju, wyrozumiałości i miłości. Założenie jest proste – proponowane osoby chcą iść do stajenki, nie jest to dla nich przymus. W szopce bardzkiej sporą grupę stanowią duchowni.
My do naszej kłodzkiej szopki zapraszamy ks. Gerharda Hirschfeldera. A zaraz za nim tych wszystkich duchownych (jedna figura proboszcza wystarczy), którym na sercu leży sytuacja i kondycja wiary. Tych, którzy starają się zapobiec ciągłemu spadkowi udziału parafian w życiu religijnym – w tej chwili jest to około 23%. Podejmują staranną i konkretną rozmowę o przyszłości. Kolejna rzeźba, to młody mieszkaniec/mieszkanka Ziemi Kłodzkiej, który został/a, nie wyjechał/a, świadomie tutaj pracuje, czy tworzy sobie miejsce pracy. Obok niego przedsiębiorca, tuż obok samorządowiec z plikiem dokumentów. Nieco dalej urzędnik.
A jednak! Dalej pracownik usług, np. turystycznych. Jeśli zabraknie przewodnika sudeckiego, to obraz nie będzie pełny. Z przewodnikiem naturalnie turyści – w różnych wydaniach (pieszy, rowerzysta, narciarz, obcokrajowiec…). Skromnie u wejścia do szopki – twórca (poeta z naszego poetyckiego zagłębia). Znajdziemy miejsce dla ucznia i nauczyciela, wolontariusza, kolejarza, budowlańca, konserwatora zabytków, zagranicznego inwestora (zdarzają się), bezrobotnego, drukarza.
Taki tylko krótki przegląd zawodów i zajęć. Pomiędzy profesjami także figury osób, które żyją i działają dla innych, i zostali w tej pracy dostrzeżeni – nagrodzeni papieskim medalem Pro ecclesia et pontifice. Tak tak. Są wśród nas, np. w Jugowie. I to dobrze. Mili Czytelnicy – proszę o kolejne sugestie. Warto zapełniać takie piękne miejsce.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.