reklama
reklama

Śmierć małej Hani. Wyrodna matka wciąż na wolności

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Archiwum Redakcji

Śmierć małej Hani. Wyrodna matka wciąż na wolności - Zdjęcie główne

foto Archiwum Redakcji

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościWyrok w sprawie śmieci 3-letniej Hani z Kłodzka zapadł na początku listopada ubiegłego roku. Wciąż szokuje i wciąż jest nieprawomocny.
reklama

Kłodzko. Szokujący wyrok sądu w sprawie śmierci 3-letniej Hani wciąż jest nieprawomocny. Złożyliśmy apelację, ale sąd nie wyznaczył jeszcze terminu rozprawy – mówi Tomasz Orepuk, rzecznik prasowy świdnickiej prokuratury.

Sąd pierwszej instancji uznał, że śmierć 3-letniej Hani to nie zabójstwo. Matka dziewczynki, skazana na 3,5 roku więzienia, wyszła na wolność. Podczas apelacji będzie odpowiadała z wolnej stopy. Sprawa szokuje, bo ze zgromadzonego materiału dowodowego wynika, że Hania była bita i gnębiona przez wiele miesięcy. 19 lutego 2021 roku zmarła. Łukasz B., konkubent matki Hani, kopnął małe dziecko w brzuch. Pękła śledzona. Lucynę K. i jej konkubenta Łukasza B. prokuratura oskarżyła o to, że działając wspólnie i w porozumieniu znęcali się ze szczególnym okrucieństwem nad 3-letnią Hanią, a 19 lutego zabili ją.

reklama

Sąd Okręgowy w Świdnicy uznał jednak, że śmierć 3-letniej Hani to nie zabójstwo, ale spowodowanie obrażeń skutkujących śmiercią. Łukasza B. skazał na 17 lat więzienia, a Lucynę K. na 3,5 roku więzienia. Wyrok nie jest prawomocny.

Dla mnie to jest niepojęte, że sąd wypuścił na wolność tę wyrodną matkę. Mam nadzieję, że ta s... nie wróci tu mieszkać – mówi jedna z mieszkanek kamienicy, w której doszło do zbrodni. 

Podczas apelacji Lucyna K. będzie odpowiadała przed sądem z wolnej stopy. Jeśli sąd wyższej instancji utrzyma wyrok, obrońca Lucyny K. będzie mógł złożyć wniosek o warunkowe umorzenie reszty kary. Wtedy wyrodna matka do więzienia, w którym była rok i 9 miesięcy, już nie wróci.

Niemi i głusi

Hania była bita przez wiele miesięcy Dlaczego urzędnicy sądowi i społeczni to zignorowali Rodzina dziewczynki miała nadzór sądowy i społeczny. Kuratora i asystentka rodziny regularnie odwiedzali mieszkanie przy ul. Więźniów Politycznych. Jak to się stało, że nie zauważyli żadnych niepokojących sygnałów?

reklama

Okazuje się, że sygnały wskazujące na niewłaściwe metody wychowawcze były. I było ich tyle, że kurator sądowa podczas jednej z wizyt poprosiła rodziców, żeby rozebrali dziewczynkę, aby mogła ja obejrzeć. Kurator zobaczyła wtedy ślad po klapsie na pośladku. To jednak, w ocenie sądu, nie stanowiło przesłanki do ustanowienia pieczy zastępczej. W dokumentach to "tylko klaps". Szkoda, bo zabójstwie prokuratura stwierdziła długotrwałe znęcanie się nad dzieckiem i w końcu ciężkie pobicie, które skutkowało śmiercią.

Urzędnicy zainteresowali się Hanią i jej rodziną, gdy dziewczynka miała kilkanaście miesięcy. Wszystko dlatego, że dziecko miało zasinione oczy. Poza tym kuratorka rodziny miała otrzymać informacje o "niewłaściwych metodach wychowawczych", między innymi izolowaniu i częstych klapsach.

reklama

Było też zgłoszenie na policję od jednej z sąsiadek, która nie mogła obojętnie słuchać płaczu małego dziecka. Policja przyjechała i stwierdziła, że wszystko jest ok. Oni też uwierzyli zapewnieniom matki, że to tylko kolka jelitowa i mieli pretensje do sąsiadki, że bez powodu wezwała funkcjonariuszy.

Płacz było słychać często. Ale po tym zdarzeniu z policją nikt już więcej tego nie zgłaszał –
mówiła po tragedii jedna z sąsiadek. 

Śmiertelny kopniak

Tragedia, o której mówiła cała Polska, rozegrał się 19 lutego 2021 roku w jednym z mieszkań w dużej kamienicy przy ul. Więźniów Politycznych w Kłodzku. Matka dziewczynki zeznała, że zauważyła iż jej córka zmoczyła się do łóżeczku. 30-letnia kobieta postanowiła wymierzyć jej karę. Szlochające dziecko zaciągnęła do łazienki i wsadziła na kilka minut pod strumień zimnej wody.

reklama

Po zimnym prysznicu dziecko zaczęło wymiotować i tracić przytomność. Wezwano pogotowie ratunkowe, ale było za późno. Hania zmarła. Wkrótce okazało się, że historia jest jeszcze bardziej mroczna. Przeprowadzona sekcja zwłok wykazała, że to nie wychodzenie organizmu, lecz pobicie było przyczyną śmierci. Łukasz B. przyznał się do kopnięcia Hani, co doprowadziło do pęknięcia śledziony i śmierci.

Kurator w Ząbkowicach

Prokuratura oskarżyła także kurator sądową, która sprawowała nadzór na rodziną Lucyny K. Zarzuca pracownicy sądu niedopełnienie obowiązków służbowych polegające na braku właściwej, wymaganej przepisami prawa kontroli środowiska rodzinnego Lucyny K., braku współpracy z właściwymi instytucjami, takimi jak szkoła i przedszkole, do których uczęszczały dzieci Lucyny K., braku weryfikacji uzyskiwanych informacji o stosowaniu przemocy wobec małoletniej Hani, a także podawanie nieprawdy w sporządzanej dokumentacji z dozoru.

Podejrzana nie przyznała się do popełnienia zarzucanego jej czynu. Twierdzi, że nadzór kuratorski sprawowała w sposób prawidłowy i rzetelny. Jej sprawa jest rozpoznana przez Sąd Rejonowy w Ząbkowicach Śl. Grozi jej do 5 lat więzienia.

Proces ruszył z opóźnieniem w związku z problemami zdrowotnymi oskarżonej oraz koniecznością przeniesienia go z sądu w Kłodzku do sądu w Ząbkowicach. Odbyło się pierwsze posiedzenie sądu, podczas którego wyłączono jawność tego procesu
– mówi Tomasz Orepuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama