Przesłuchują lekarzy

- Na początku marca byłam w prokuraturze i przeglądałam akta. Lekarze z chirurgii i lekarka z izby przyjęć zostali już przesłuchani. Również ginekolodzy i mój lekarz pierwszego kontaktu. Istotne dla sprawy będzie zeznanie lekarza z Wałbrzycha, który mnie operował – mówi pani Helena z Kłodzka, która latem ubiegłego roku przeżyła w kłodzkim szpitalu horror. - W następnym etapie miał się wypowiedzieć biegły sądowy – dodaje kłodzczanka. O co chodziło? Chirurdzy z kłodzkiego szpitala przez dwa tygodnie nie byli w stanie stwierdzić, że ich pacjentka ma zapalenie wyrostka robaczkowego. Kiedy kobieta trafiła do szpitala w Wałbrzychu nacieki ropne były już tak duże, że musiano jej wyciąć nie tylko wyrostek robaczkowy, ale także kątnicę i część jelita cienkiego. - Przez dwa tygodnie kłodzcy chirurdzy faszerowali mnie antybiotykami i lekami przeciwbólowymi – wspomina Kłodzczanka. - Oprócz leczenia objawów, wykonano badanie tomografem, kolonoskopię i USG oraz konsultacje ginekologiczne - dodaje. Co ciekawe, kłodzcy ginekolodzy od razu zasugerowali, że to przewlekłe zapalenia wyrostka robaczkowego. Ich koledzy chirurdzy opinię tę zignorowali i po dwóch tygodniach wypisali panią Helenę do domu. Kobieta – bo brzuch bolał ją coraz bardziej - pojechał po ratunek do szpitala do Wałbrzycha. Tam od razu zdiagnozowano zapalenie wyrostka robaczkowego i skierowano ją na operację. Kłodzczanka, kiedy w końcu po kilku miesiącach doszła do siebie, zdecydowała się złoży zawiadomienie w prokuraturze o możliwości popełnienia przestępstwa. 29 stycznia kłodzka prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia oraz w sprawie poświadczanie nieprawdy w dokumentacji medycznej.