Ojciec krytykuje poradnię

- Już w pierwszej klasie zauważyłem, że syn nie uczy się tak, jak inne dzieci. Od razu zgłosiłem się z nim do bystrzyckiej poradni psychologicznopedagogicznej - opowiada Piotr Wilczyński (na zdjęciu). - Stwierdzono u Czarka nieharmonijny rozwój. Syn musiał powtarzać rok, a ja zacząłem się zastanawiać, czy nie powinien trafić do szkoły integracyjnej - dodaje. Bystrzycka poradnia nie chciała jednak skierować chłopca do szkoły integracyjnej, w której byłoby mu łatwiej. Dopiero w 2011 roku wydano pierwszą opinię psychologiczną. - Zasugerowano w niej, że powinniśmy więcej czasu poświęcać Cezaremu - wyjaśnia pan Piotr. - Tymczasem my spędzaliśmy z nim po 4-5 godzin dziennie. Niestety bez znaczących efektów - przyznaje. Dlatego Piotr Wilczyński wystąpił do Mariusza Skrzypczyka, dyrektora Powiatowego Centrum Doradczego, o zmianę poradni psychologiczno-pedagogicznej. Niestety odmówiono mu przeniesienia syna z Bystrzycy do Kłodzka zasłaniając się rejonizacją. W międzyczasie wykonał też kilka niezależnych badań, między innymi w Długopolu-Zdroju i Mikoszowie. - Dopiero po interwencji u Krzysztofa Baldego, członka Zarządu Powiatu Kłodzkiego, dostałem zgodę i syn trafił pod opiekę poradni w Kłodzku, która od razu dostrzegła problem i skierowała moje dziecko do szkoły integracyjnej w Szalejowie Dolnym - zauważa Piotr Wilczyński. - Gdyby mój syn wcześniej trafił pod opiekę specjalistów, to - jestem przekonany - rozwijałby się i uczył zupełnie inaczej - dodaje. Więcej w najnowszym wydaniu ,,Gazety Kłodzkiej" nr 261.