Pani Zuzanna leżała na oddziale covidowym w kłodzkim szpitalu pod koniec sierpnia.
- W tym czasie zmarło na jej oczach troje pacjentów. Dwóch – w mojej ocenie - nie było należycie doglądanych. Oni sami nie byli w stanie jeść, a nikt z personelu ich nie karmił – opowiada była pacjentka oddziału covidowego. - Chorzy dostawali leki, także insulinę, bo byli cukrzykami, ale nie byli właściwie karmieni – dodaje.
Oddział covidowy jest zamknięty. Nikt z rodziny nie może odwiedzić chorego, karmić go i opiekować się nim. W takiej sytuacji była rodzina 87-letniej kobiety z Jugowa, która zmarła w kłodzkim szpitalu 23 sierpnia.
- Nie mieliśmy z babcią żadnego kantaku. Kiedy trafiła do szpitala, zawieźliśmy jej torbę z rzeczami, jedzeniem i piciem. Po trzech dniach, kiedy babcia zmarła, tę torbę oddano nam nieruszoną, choć kiedy ją przekazywaliśmy personel zapewniał, że ją rozpakuje – opowiada wnuk zmarłej kobiety i zapowiada, że napisze skargę do starostwa kłodzkiego, pod które podlega szpital.
Jadwiga Radziejewska, dyrektorka kłodzkiego ZOZ-u. Na razie nie chce sprawy komentować.
- Nie wpłynęła do mnie żadna oficjalna skarga – mówi. - Na oddziale covidowym są pielęgniarki i opiekunki. Z tego co wiem pacjenci – ci, którzy sami nie mogą – są karmieni – dodaje.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.