Lądek-Zdrój. Do wypadku doszło 4 września. Wracałam z apteki do szpitala sanatoryjnego i wtedy na schodach, które są w fatalnym stanie potknęłam się i upadłam - opowiada Romana Maciejczyk z Kłodzka, która doznała poważnego urazu kolana i barku. To kolano boli mnie do dzisiaj – dodaje.
Kilka dni później pani Maciejczyk napisała do Urzędu Miasta w Lądku-Zdroju pismo, w którym prosi o zadośćuczynienie oraz zajęcie się stanem technicznym schodów. Wypadek w piśmie do magistratu potwierdził dyrektor do sprawa lecznictwa z Wojskowego Szpitala Uzdrowiskowego w Lądku-Zdroju.
Poszkodowana kuracjuszka dostała w odpowiedzi dwa pisma. Pierwsze od burmistrza Romana Kaczmarczyka, który poinformował ją, że gmina przekazała sprawę do ubezpieczyciela, TUiR Warta, a ten wydał odmowną decyzję w sprawie wypłaty odszkodowania. Drugie pismo pani Romana otrzymała z Warty. Napisano w nim, że gmina nie ponosi odpowiedzialności za szkodę.
Do wypadku doszło w dzień, przy pełnej widoczności, podczas wchodzenia po schodach, w miejscu, gdzie stropnice na płaszczyźnie, po której się wchodzi, są równe i nie stwarzają zagrożenia
– argumentuje TUiR Warta.
Co na to pani Maciejczyk?
Nie jestem naciągaczką, nie żyję z wyłudzania ubezpieczeń. Nie mogę się jednak zgodzić z taką argumentacją. Upadłam, bo potknęłam się na wyszczerbionych schodach. Prawdopodobnie skieruję więc sprawę do sądu. Chodzi o zasady
– zapowiada 73-letnia kobieta.
Przeczytaj również: Noworudzianin odpowie za wybuch w Wałbrzychu
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.