Przeczytaj najnowszy felieton Mieczysława Kowalcze
Znikające problemy?
Jak jakiś problem zignorujesz, to znika - tego nauczyłem się w telewizji, mówi bohater mądrego szwedzkiego filmu. To prosta prawda. Ile ważnych spraw mija nas obok, nie uczestniczymy w nich, nie mamy na nie wpływu, bo je wyciszono, narzucono im wymiar politycznej poprawności, albo, i to się wciąż zdarza, nałożono (auto) cenzurę? Wreszcie panuje wokół nich tak wielki hałas, że to na wstępie zniechęca do aktywnej postawy. Paru rzeczy jednak nie da się obejść szerokim łukiem i godzić się na nie (albo udawać). A takie wciąż się pojawiają. Szerokim łukiem omijam bieżące rozmowy i tematy, na przykład Orkiestrę, bo ciągle jeszcze wokół niej zgiełk i wiele sprawiedliwych lub niesprawiedliwych opinii. Zresztą wysłuchanych także, na żywo, nie z telewizji, w niedzielę 12 stycznia, w czasie kwesty. Ba, pojawia się po niedzieli również proste dostrzeżenie wolt/zmian postaw uczestników; od niedawnej niechęci po dzisiejszy aplauz dla Owsiaka, w innych przypadkach odwrotnie. Pomijam to wszystko milczeniem weterana zbiórek WOŚP (20). Zignoruję problem, więc zniknie? Sięgam po tematy nieco trudniejsze. Jak moje szanowne Komentatorki i szanowni Komentatorzy zauważają daję się inspirować myślami, książkami, sugestiami. Tak jest i tym razem. Moi czescy znajomi zachęcili mnie do obejrzenia „Złodziejki książek”- filmu na podstawie, wydanej i u nas książki Marksa Zusaka. Książka i film ważne, znakomite technicznie i mądrze, emocjonalnie skomponowane, poruszające. Naturalnie z wieloma skrzeczącymi uproszczeniami, natychmiast do ostrych dyskusji, ale na pewno takie, które wywołują w polskim widzu marzenie-pytanie: mamy takie narracje, które moglibyśmy pokazać z dobrym skutkiem w świecie? Czy potrafimy zadbać o nasz narodowy image tak jak Niemcy? Czy istnieje wśród tekstów o naszej przeszłości taki, który w twardy, ale i ciepły sposób pokazuje jakąś naszą Liesel? Na razie musimy się uporać z „mocnym aniołem”. Do zmiany wizerunku niemieckiej naziprzeszłości znajdujemy sporo narzędzi: do popularnego serialu, teraz „Złodziejki książek” dołączają liczne produkcje dokumentalne, np. ten mówiący o Leonore Goldschmidt i jej żydowskiej szkole w hitlerowskim Berlinie. Nie dałaby rady jej prowadzić gdyby nie liczne osoby wspierające ją po stronie faszystowskiej. Taki mądry i jednocześnie prawdziwy przyczynek do zmiany narodowego wizerunku. Konsekwentnie na różne sposoby trzeba o niego dbać. Stale. Trzeba nam, Polakom, o takie narzędzia bardziej zadbać. Tylko kto ma to zrobić? Maciej Pawlicki w czwartkowym programie Jana Pospieszalskiego wypowiedział taką oto uwagę: nie pamiętam w Polsce tak głębokich podziałów, takiego ostrego podkręcania różnic przez różnego typu manipulatorów. Czy to prawda? Jakie jest nasze codzienne doświadczenie w tej kwestii? Jak te podziały dostrzegamy, gdzie wobec nich jesteśmy? Jaka wreszcie rysuje się z tego wspólna przyszłość? Może lepiej nie dostrzegać. I przestaną istnieć. Nie wziąć na siebie żadnych wspólnotowych zobowiązań? Izajasz woła dzisiaj krótko, żeby zwołać tych nielicznych, którzy ocaleli z różnych burz i niepokojów, i jeszcze im się chce. Należymy do nich?
*O autorze
Polonista, historyk, dziennikarz, pedagog w pracy i życiu. Od wielu lat związany z Zespołem Szkół Społecznych oraz Kłodzkim Towarzystwem Oświatowym. Autor i współtwórca wydawnictw i publikacji. Działacz Klubu Otwartej Kultury. Niemożliwe jest go nie znać, taki z niego społecznik. Lubiany i szanowany przez wszystkich. Ale skromny, więc na tyle o nim wystarczy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.