reklama

Kowalcze: Mamy społeczną empatię

Opublikowano:
Autor:

Kowalcze: Mamy społeczną empatię - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościMnożyć papiery i burzyć empatię. Skąd my to znamy?
Reklama lokalna
reklama


- Stawiać kolejne wymagania, nie dopuszczać do łatwiejszego, prostszego rozwiązania problemu. Mnożyć papiery, pokoje, które trzeba odwiedzić, telefony, które trzeba  przełączać do coraz to innych kierowników. Świadomie, tak tak, zniechęcać - napisał Mieczysław Kowalcze w swoim cotygodniowym felietonie.

Znów dzisiaj propozycja do przemyślenia. Mam nadzieję, że zrozumiała, bo z tym bywa różnie, jak się o tym przekonuję przy czytaniu komentarzy. Właściwie to będzie tylko rozwinięcie tytułowego zdania, a jednocześnie trzeci tekst w natrętnym poszukiwaniu praktycznych wzorców, jak łączyć różne poglądy i aktywności, i przy tym pożytecznie działać. Współpracując. Ale od początku. Żeby to przeszło w konkretną pracę różniących się osób trzeba znaleźć tę drobniutką nitkę łączącą, np. podobną empatię. To dość słaby początek, ale przekonałem się ostatnio, że bardzo inspirujący. Czy wobec tego istnieje coś takiego jak społeczna empatia? Samoistna. Nie ta inspirowana lub wręcz kierowana medialnie albo ta inna, oparta na prostym przeliczeniu: nieco jej teraz okażę, to wróci do mnie w jakiejś postaci, np. szacunku rodziny, żony, dzieci. Czasem inna, co się jeszcze zdarza, jako zazdrość (ta pozytywna!) koleżanek i kolegów z pracy. I wreszcie ta w sferze tzw. demokracji, czyli większej ilości głosów wyborców, jeśli będę o nie zabiegał. To zresztą obserwujemy najchętniej. Albo jeszcze inna – co ważne tutaj na portalu – większej ilości wejść, wpisów i komentarzy. To tak dobrze wygląda wobec administratora albo innych autorów.

Spróbujmy od tego uciec, żeby pomarzyć o empatii nieobarczonej niczym dodatkowym, tylko całkowicie idealnej. Zaręczam, że istnieje. Taka sama w sobie, która może mieć dwa źródła. Tak to widzę. Jedno to prawdziwa lewicowość. Żadna udawana, uwieszona partyjnie czy towarzysko. Druga idealistycznie chrześcijańska. Brzmi pewnie jak fikcja, jak łatwa literatura, ale zapisuję to świadomie, z rozmysłem. Uwaga: w moim otoczeniu spotkałem osoby z „obu stron”. I co najważniejsze świetnie się im udaje współpraca, daje bardzo wymierne, bardzo konkretne efekty. Zapyta ktoś, nie bez przyczyny: żadnych przeszkód w tym idealnym obrazie, żadnych zgrzytów? Naturalnie, że są i to liczne. Jakie? Głównie ze strony skrajnie zideologizowanych urzędników i równie zasadniczych światopoglądowo mediów. Mają narzędzia, żeby zniechęcać. Oj, jak bardzo skutecznie! Stawiać kolejne wymagania, nie dopuszczać do łatwiejszego, prostszego rozwiązania problemu. Mnożyć papiery, pokoje, które trzeba odwiedzić, telefony, które trzeba  przełączać do coraz to innych kierowników. Świadomie, tak tak, zniechęcać. Albo drobnym, niesprawiedliwym komentarzem rozpocząć „bolesną”, dla organizatorów społecznego działania, dyskusję na forum. Po prostu poróżnić. Jeśli jednak cel jest ważny i wspólny, to można dopiąć swego.

A to jeszcze nie wszystko. Bo wreszcie, kiedy porządne działanie udaje się doprowadzić do dobrego finału, to okazanie jego efektom, czy pracowitym organizatorom cienia zainteresowania, czy zwykłego słowa uznania przez media, różnych wątpiących znajomych, także samorządowców czy ich urzędników. To po prostu niemożliwe? Tak przedstawiona historia (jak zwykle enigmatycznie) pozwala, przy odrobinie wysiłku, wstawić w taki wzór współpracy konkretne osoby, i konkretne działania. Z naszego otoczenia. Wszystkim, którzy mają w sobie odrobinę społecznej empatii uda się bez problemu rozwiązać ten drobny rebus. Bo wierzę też, że taka społeczna empatia jest w nas i w to również, że w najbliższym czasie znów uda się coś wspólnie, bezinteresownie zdziałać dla wspólnego pożytku i dobra.        

Mieczysław Kowalcze*

*O autorze

Polonista, historyk, dziennikarz, pedagog w pracy i życiu. Od wielu lat związany z Zespołem Szkół Społecznych oraz Kłodzkim Towarzystwem Oświatowym. Autor i współtwórca wydawnictw i publikacji. Działacz Klubu Otwartej Kultury. Niemożliwe jest go nie znać, taki z niego społecznik. Lubiany i szanowany przez wszystkich. Ale skromny, więc na tyle o nim wystarczy.

 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama