Dziki problem

Władze uzdrowiska zdecydowały się na odstrzał dzików. Właśnie rozstrzygnięto przetarg na odstrzał redukcyjnych. Dwóch wyłonionych myśliwych odstrzeli 30 dzików. Za wykonaną pracę otrzymają łącznie 11 tys. 850 zł (395 zł za sztukę). Problem z dzikami narastał w Polanicy-Zdroju od wielu lat. Ludzie skarżyli się, że zwierzęta niszczą im ogrody, a po zmroku terroryzują starsze osoby. Zwierzynę można spotkać na os. Kilińskiego, Sokołówce, a nawet w parku zdrojowym. Dlaczego? Bo na dziką watahę nie było bata. Jesienią ubiegłego roku samorządowcy powiedzieli dość i wystąpili do starosty o zgodę na odstrzał redukcyjny. Dostali pozwolenie na odstrzelenie 30 sztuk i właśnie zlecili to zadnie myśliwym. Czy to pomoże i watahy liczące po kilkanaście sztuk znikną z kurortu? Zobaczymy. - Ważne, że w końcu coś się z tym robi – mówi jeden z mieszkańców os. Kilińskiego – Takie odstrzały na pewno odstraszą dziką zwierzynę i może wróci ona do lasów, gdzie jej miejsce – dodaje. Problem z dzikami jest także w Kłodzku. Watahy dzikich świń pojawiają się między innymi na ul. Granicznej, Owczej Góry i Żeromskiego. Mieszkańcy boją się wychodzić z domu. - W ubiegłym roku, po zgłoszeniach od ludzi, otrzymaliśmy pozwolenie na odstrzały redukcyjne. Możemy odstrzelić 15 dzików – mówi Daniel Jakubowski, rzecznik prasowy burmistrza Kłodzka. Jeden dzik na km kwadratowy W 2016 roku policzono dziki w Polsce. Z szacunków wynika, że w regionie wałbrzyskim w czterech nadleśnictwach (Bystrzyca Kłodzka, Lądek-Zdrój, Bardo i Henryków) zagęszczenie tych zwierząt nie przekracza 0,5 sztuki na km kwadratowy. W czterech innych (Międzylesie, Zdroje, Jugów i Świdnica) zagęszczenie waha się w granicach 0,6-1 sztuka na km kw. Problem z dzikami narasta, bo ostatnio zimy są łagodne. Ostatnia mroźna i śnieżna zima była 14 lat temu. Wtedy ostatni raz pogłowie dzików spadło. Teraz lochy potrafią mieć nawet dwa mioty rocznie.