Powiat Kłodzki. Po tegorocznej lutowej sesji starosta, wicestarosta i troje członków zarządu zapowiedzieli, że chcą pozwać do sądu radnego Józefa Kołta. Sprawę o pomówienie urzędników samorządowych zgłosili też do prokuratury. Minęło 9 miesięcy, ale nic się nie urodziło.
Mam informację, że prokuratura umorzyła postępowanie, a więc nie dopatrzyła się pomówienia przeze mnie urzędników samorządowych – mówi Kołt. Z tego co wiem Zarząd Powiatu Kłodzkiego odwołał się o takiej decyzji do sądu, ale sąd utrzymał w mocy postanowienie prokuratury o umorzeniu – dodaje radny.
Poszło o sieroty
Przypomnijmy: Do zwarcia na linii Kołt - Zarząd doszło podczas lutowej sesji Rady Powiatu Kłodzkiego, kiedy dyskutowano o sytuacji Domu Wczasów Dziecięcych w Dusznikach-Zdroju, w którym przebywały sieroty z Ukrainy. To wtedy radny opozycyjny Józef Kołt stwierdził, że zarząd nieprawidłowo wydatkował pieniądze z darowizn na rzecz dzieci z Ukrainy. Stwierdził dobitnie zwracając się do zarządu: "wyście je ukradli". Co miał na myśli?
Nie to, że oni wzięli kasę do własnych kieszeni, tylko że zabrali ją sierotom z Ukrainy i przeznaczyli na remont DWD
– wyjaśnia Kołt.
Żadnej kradzieży nie było
Rzeczywiście o żadnej kradzieży mówić nie można, co najwyżej o niewłaściwym wydatkowaniu (cześć kasy poszła na remont łazienek, z których korzystają goście z Ukrainy i to się radnemu Kotłowi tak naprawdę nie spodobało). Stwierdzenie "wyście je ukradli" w tym wypadku było po prostu na wyrost, ale czy doszło do pomówienia?
Pięciu członków zarządu (Maciej Awiżeń, Małgorzata Jędrzejewska-Skrzypczyk, Piotr Marchewka, Ryszard Niebieszczański i Małgorzata Kanecka) uznało, że zostali pomówieni i wezwało radnego pismem przedsądowym do zapłaty w ramach zadośćuczynienia po 40 tys. zł na DWD w Dusznikach-Zdroju i po 10 tys. zł dla każdego z pięciu osób. Łącznie wyszła zawrotna kwota 250 tys. zł. Poza tym członkowie zarządu domagali się publicznych przeprosin.
Przeczytaj: Młoty znowu w zawieszeniu?
Bez przeprosin
Pod koniec marca na kolejnej sesji Zarząd Powiatu Kłodzkiego nie usłyszał słowa przepraszam. Przedsądowe pisma Józef Kołt uznał za próbę ograniczania jego mandat, a radna Krystyna Śliwińska, stwierdziła, że to akt zastraszania radnego. Kołt na sesji odczytał łamiącym się głosem swoje stanowisko. Na koniec powiedział, że jeśli kogoś uraził, to przeprasza.
Szykujemy pozew sądowy, bo nie doczekaliśmy się żadnych przeprosin, żadnej polubownej próby załagodzenia tej sprawy, a to jest dla nas najważniejsze, nie pieniądze – mówił po marcowej sesji Maciej Awiżeń. Złożyliśmy też doniesienie do prokuratury, bo radny pomówi publicznie urzędników samorządowych – dodał i zaznaczył, że robi to żeby postawić tamę takim zachowaniom, które przed wyborami mogą się jeszcze nasilać.
Co dalej ze sprawą? Na sesji 29 listopada temat sporu Kołt - Zarząd został poruszony, ale bardzo zdawkowo. Małgorzata Jędrzejewska-Skrzypczyk, wicestarosta kłodzki, zapewniła, że radni dostaną uzasadnienie do decyzji sądu podtrzymującej umorzenia sprawy przez prokuraturę. Nie wiadomo, czy zarząd wystąpi do sądu cywilnego przeciwko Kołtowi. W tej kwestii nie padły żadne deklaracje.
Zobacz również: Zasłużeni krwiodawcy otrzymali medale - galeria
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.