Bystrzyca Kłodzka. Wszystko zaczęło się jesienią 2018 roku, kiedy do ZUK-u w Bystrzycy Kłodzkiej weszli policjanci. Rozpoczęło się śledztwo, którego wynikim było postawienie zarzutów. Usłyszeli je prezes i dwóch kierowniku. Prokuratura oskarżyła ich o mobbing i niekorzystne rozrządzanie mieniem spółki w celu osiągnięcia korzyści majątkowych.
Po czterech latach Sąd Rejonowy w Kłodzku uniewinnił kierownictwo ZUK-u od postawionych zarzutów. Proces karny przeciwko Kazimierzowi S., prezesowi zakładu Usług Komunalnych w Bystrzycy Kłodzkiej, ruszył w marcu 2020 roku. Razem z nim na ławie oskarżonych zasiedli dwaj kierownicy miejskiej spółki.
Oskarżony cały czas zasiada na fotelu prezesa, a w procesie zeznawali jako świadkowie podlegli mu pracownicy. Nie była to dla nich komfortowa sytuacja, co pokazała pierwsza już rozprawa w marcu 2020 roku, kiedy świadek Tadeusz K. Pracownik ZUK-u odwołał wszystkie swoje wcześniejsze zeznania, a całą winę za to wziął na siebie.
Podczas śledztwa Tadeusz K. zeznał, że jego bezpośredni przełożony, kierownik Jerzy P. groził mu zwolnieniem, krzyczał na niego i zastraszał. Dochodziło też do wyzwisk. Kierownik P. miał go nazwać gówniarzem. Opisał też, jak z jeszcze jednym pracownikiem ZUK-u woził samochodem należącym do firmy kostkę granitową ze Strzelina do domu prezesa Kazimierza S.
Przed sądem, pomimo że sędzia odczytała wcześniejsze zeznania, Tadeusz K. nie potwierdził tych zarzutów. Stwierdził, że wycofuje je, że do sytuacji, które wcześniej podał, w ogóle nie dochodziło. Dlaczego zatem najpierw zeznał zupełnie co innego? Tadeusz K. stwierdził, że został do tego namówiony przez bliżej nieokreślone osoby.
Dlaczego w ciągu niespełna roku Tadeusz K. zmienił swoje zeznania? Uważam, że został zastraszony i dlatego je odwołał – stwierdziła Emilia Siwek, która zeznawała jako druga. Ona ma w procesie status osoby pokrzywdzonej. Przed sądem potwierdziła to co wcześniej zeznała podczas śledztwa, że była mobbingowana w pracy przez Agnieszkę S. i prezesa Kazimierza S.
A co do zmiany zeznań Tadeusza K. stwierdził, że jego zachowanie zmieniło się od wtedy, kiedy przyszedł do pracy pijany. On wtedy stwierdził, że idzie najeb... szefom. Odradzaliśmy mu to, ale poszedł w kierunku sekretariatu. Nie wiem jak to się skończyło, ale od tego dnia jego zachowanie się zmieniło – dodała.
Teraz sprawie przyjrzy się Sąd Okręgowy w Świdnicy.
Zobacz również: Szuka ich policja. Co zrobili?
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.