Brzydsza strona uzdrowiska

Po ul. Słowackiego oprowadziły nas dwie panie. Pokazały dziennikarzom Gazety Kłodzkiej, co mieszkańców ul. Słowackiego boli najbardziej. - Tu jest tylko jeden boks na śmieci, który jest wiecznie zawalony. Droga to same dziury, a ten plac obok o pomstę do nieba woła – mówiły pokazując najbliższe otoczenie dwóch budynków socjalnych. - Tu mieszka ponad 30 dzieci, ale nie ma placu zabaw dla nich. Zamiast niego wciąż stoją i straszą domki socjalne, w których nikt od dawna już nie mieszka, bo w nich mieszkać się nie da – dodają. Poza tym problem jest brak oświetlenia ulicznego i dziki, które podchodzą do budynków i nikogo się nie boją. Co na to burmistrz uzdrowiska? Nie kryje zaskoczenia, że mieszkańcy nie przyszli z tym do niego. - Te puste domki zostaną do końca roku rozebrane – deklaruje Mateusz Jellin. - A co do placu zabaw to sądzę, że w przyszłorocznym budżecie powinno się coś na ten cel znaleźć. Generalnie zapraszam mieszkańców do urzędu na spotkanie w sprawie ich problemów. Część z nich na pewno uda się rozwiązać – dodaje samorządowiec. Na pewno nie tak łatwo da się rozwiązać problemu z dzikimi świniami. Polanica, jako jedna z niewielu gmin, prowadzi odstrzały redukcyjne. Niestety dziki wracają, bo jest ich za dużo, a w gminach sąsiednich takiego odstrzału nie prowadzi się. - Dziki żerują na ogrodach działkowych, które sąsiadują z ul. Słowackiego. Tam mają raj. Trudno je będzie stamtąd przepędzić raz na zawsze – zaznacza burmistrz Jellin.