Jak rozpoczęła się ta artystyczna droga, którą podążasz? Czy już od najmłodszych lat muzyka towarzyszyła w Twoim życiu?
Muzyka towarzyszyła mi od kiedy pamiętam, czyli od wczesnego dzieciństwa. W moim domu zawsze słyszałam śpiew babci, nucenie mamy, gwizdanie piosenek przez wujka. Jako siedmiolatka, równolegle z rozpoczęciem nauki w szkole podstawowej, rozpoczęłam edukację muzyczną w Państwowej Szkole Muzycznej w Bystrzycy Kłodzkiej. Już wtedy uzewnętrzniły się moje raczej humanistyczno-artystyczne upodobania i zdolności. Zawsze było mi bliżej do zaczytywania się w książkach, obserwowania świata, śpiewania piosenek niż do rozwikływania zadań matematycznych. Dzięki moim wspaniałym pierwszym nauczycielom – Pani Krystynie Zajbt – Bialik, Pani Elwirze Radomskiej, Panu Tadeuszowi Piotrowskiemu i Pani Wiesławie Malasiewicz pokochałam muzyczny świat, choć samo żmudne ćwiczenie na fortepianie wcale nie należało do moich priorytetów, gdy byłam mała. Całym sercem za to kochałam wszelkie zajęcia ogólnomuzyczne. Oczywistością była kontynuacja kształcenia, więc wybrałam wówczas Szkołę II stopnia w Częstochowie, którą ukończyłam w klasie fortepianu. Moja pasja do chóralistyki natomiast wynikająca z naturalnej miłości do śpiewu została zaopiekowana i wspaniale uwolniona w czasie studiów w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Częstochowie (obecnie Akademia im. Jana Długosza), gdzie trafiłam na najlepsze wówczas możliwości kształcenia w tym zakresie (Częstochowa to miasto o głębokich, sięgających poprzednich wieków, tradycjach muzycznych i śpiewaczych) pod kierunkiem wybitnych polskich chórmistrzów - Krzysztofa Pośpiecha i Przemysława Jeziorowskiego. Naturalnym następstwem były Studia Podyplomowe Emisji Głosu, które ukończyłam w Akademii Muzycznej w Bydgoszczy i tam zetknęłam się z autorytetami, które ostatecznie ukształtowały mnie jako muzyka, dyrygenta zespołów chóralnych i pedagoga. Profesor Jadwiga Gałęska - Tritt postać wybitna w polskiej kulturze muzycznej pozostała moim mentorem po dziś dzień podobnie jak profesor Marcin Wawruk. Ostatnią moją “zdobyczą” naukową w obszarze chóralistyki jest uzyskanie tytułu doktora nauk muzycznych w dyscyplinie dyrygentura chóralna.
Wyrażasz siebie poprzez muzykę?
Szczęśliwie mogę i potrafię wyrażać siebie poprzez różne aspekty życia, ale muzyka jest tą dziedziną, która pozwala przekazać emocje i uczucia. Jest bardzo mi bliska, ponieważ mogę w tym co robię być sobą, wyrazić swoją wrażliwość, a poprzez pedagogikę muzyczną kształtować wrażliwość adeptów tej sztuki. Język muzyki powoduje, że znikają bariery wielu poglądów, ludzie otwierają się na siebie, nawiązują przyjaźnie. Tak – poprzez muzykę definiuję i filtruję moje życie.
Nie da się ukryć, że kojarzona jesteś głównie z kłodzką perełką - Kłodzkim Chórem Concerto Glacensis, który założyłaś i któremu dyrygujesz. Skąd nasunął się pomysł stworzenia tego wyjątkowego chóru? Jak wyglądały początki działalności?
Chóralistyka, śpiew to były moje pasje bez których nie wyobrażałam sobie swojego życia. Już w czasie studiów miałam szczęście śpiewać w znakomitych zespołach chóralnych (akademickim Chórze Żeńskim kierowanym przez p. Krzysztofa Pośpiecha, Jasnogórskim Chórze Camerata prowadzonym przez p. Przemysława Jeziorowskiego), a także współtworzyć Jasnogórski Kwartet Wokalny Cantus w Częstochowie. W 1994 roku z powodu życiowych decyzji znalazłam się w Kłodzku i rozpoczęłam pracę jako nauczyciel fortepianu w Kłodzkiej Szkole Muzycznej. Wyrwana z mojego ukochanego środowiska postanowiłam stworzyć sobie możliwość działania tutaj w Kotlinie. Moi młodzi przyjaciele Rafał Janicki, Arek Wojtyła siostra Ola - spragnieni takiej właśnie wokalnej, chóralnej aktywności zmobilizowali mnie do stworzenia grupy wokalnej, do której stopniowo dołączali kolejni chętni. I tak powstał w 1998 roku zalążek dzisiejszego chóru. Część z tych “założycielskich" osób współpracuje z zespołem do dziś. Zespół został przytulony do Centrum Edukacji Kulturalnej (CEK), którym kierował wówczas wspaniały artysta i wizjoner kultury Marian Półtoranos. Dostrzegł w zespole potencjał kulturotwórczy i sensowność jego istnienia dając nam przestrzeń do rozwoju. I takie były nasze - Concerto Glacensis początki.
Z pewnością wasz pierwszy koncert zapisał się w Twojej pamięci na zawsze. Jakie emocje towarzyszyły temu wydarzeniu?
Pierwszy nasz duży koncert, który zawsze będzie w mojej pamięci i sercu to Gloria Antonio Vivaldiego, którą zaprezentowaliśmy 1 października 1999 roku z okazji Międzynarodowego Dnia Muzyki w kościele sióstr klarysek w Kłodzku. Pierwsza nasza forma oratoryjna z towarzyszeniem orkiestry, przygotowana w 3 tygodnie z chórem amatorskim, gdzie ponad połowa chórzystów nie czytała nut nie miała żadnej styczności z kształceniem muzycznym. Koncert piękny, zaśpiewany znakomicie. Rozpierało mnie wówczas uczucie niesamowitej dumy z nich, niedowierzania, że się udało, ogromne wzruszenie poczucie szczęścia i wdzięczności, że trafiłam na tę grupę szaleńców, z którymi mogę porywać się z przysłowiową motyką na muzyczne słońce.
Chór ten stanowi szeroko zróżnicowana grupa wspaniałych, wybitnych artystów. Mimo różnic na wielu płaszczyznach z pewnością łączy was jedno - miłość do muzyki. Istnieje jakaś recepta na scalenie wszystkich w jedną całość?
Jedyną receptą na scalenie grupy jest uważność na drugiego człowieka, jego potrzeby. Do tego bycie autentycznym i szczerym do bólu w tym co się robi. Spójnym jako człowiek, muzyk, artysta i pedagog. Mieć wizję i być w niej konsekwentnym. Wówczas można wokół swojej pasji i energii zgromadzić ludzi o podobnej wrażliwości i potrzebie wyrażania siebie przez muzykę.
Braliście udział w międzynarodowych konkursach odnosząc sukcesy, rozsławiając swoją twórczość nie tylko lokalnie. Czy po latach wróciłaś, do któregoś z regionów, w których występowaliście, a jeśli nie, to czy myślałaś o tym? Może któreś z tych miejsc wspominasz wyjątkowo?
Każdy z naszych wyjazdów konkursowych czy koncertowych był jedyny w swoim rodzaju. Cenie bardzo nasze pobyty w ramach konkursów (we Włoszech w Hiszpanii dwukrotnie), z których przywoziliśmy nagrody, ale największym sentymentem obdarzam wyjazdy w miejsca skąd wywodzą się nasze korzenie, czyli obecną Białoruś oraz Ukrainę. Lwów i jego okolice, Kresy Wschodnie, Grodno, Wilno, nadniemeńskiej polskie drogi to niezapomniane wzruszenia związane z naszym pochodzeniem, wspomnieniami rodziców i dziadków, to podróże w głąb duszy i serca. Mam ogromną wdzięczność do losu, że mogliśmy jako grupa muzyczna tego dotknąć. Nie ukrywam, że mogło to się też odbyć dzięki realnemu wsparciu ze strony włodarzy Gminy Kłodzko, którzy od wielu lat otaczają Concerto Glacensis swoim mecenatem.
Dużo czasu poświęcasz chórowi, oprócz tego jesteś nauczycielką w Państwowej Szkole Muzycznej I Stopnia w Kłodzku. Jak godzisz te wszystkie zajęcia?
Oczywiście Concerto Glacensis to moje ukochane zawodowe dziecko, ale też ogromnie ważna część mojej zawodowej działalności to pedagogika pianistyczna, praca w PSM, gdzie oprócz nauki gry na fortepianie przez prawie 25 lat prowadziłam chór dziecięcy. Wielu moich absolwentów zostało zawodowymi muzykami, pianistami, ale nie tylko, wielu znalazło swoją drogę zawodową w innych obszarach muzyki. Wśród swoich wspaniałych uczniów, z których jestem dumna mam profesjonalnych artystów, muzyków: pianistów - Natalię Figiel-Foltan, Samantę Czekalską (Kobak), Agnieszkę Korpytę, Wojciecha Walaska, Jeremiego Łukanusa, który jako student pianistyki, w USA występował w grudniu 2024 roku w najsłynniejszej sali koncertowej świata - Carnegie Hall w Nowym Jorku. Agnieszka Tarnawska (w życiowym powołaniu jako siostra dominikanka) ukończyła KUL i oprócz organistyki specjalizuje się w prowadzeniu chórów i chorale gregoriańskim. Jakub Walczak ukończył Akademię Muzyczną w klasie śpiewu solowego i ciągle współpracuje z nami jako solista i kameralista. Podobnie wychowanka CG, a obecnie wspaniała śpiewaczka, wybitna interpretatorka muzyki romantycznej Magdalena Cornelius-Kulig. Moją wielką dumą, przyjacielem i współpracownikiem jest Dominik Jarocki mój chóralny wychowanek, a obecnie świetny dyrygent i chórmistrz. Te osoby podsumowują sens mojego działania, mojej misji i spinają to co robię w piękną sensowną klamrę.
A czy w Twoim życiu jest jeszcze miejsce na inne pasje?
Oczywiście. Kocham podróże. Uwielbiam poznawać nowe miejsca i ludzi, nawiązywać nowe przyjaźnie, zdobywać nowe inspiracje z nich wynikające. Uwielbiam także czytać książki, literaturę wszelkiego rodzaju, która inspiruje, pobudza wyobraźnię, wzrusza, popycha do osobistego rozwoju. Kocham też wszelkie prace związane z ogrodnictwem, które mnie resetują, zbliżają do organicznego bliskiego naturze przeżywania i odczuwania rzeczywistości. Lubię też bardzo wszelkie prace kreatywno- manualne, czyli: szydełkowanie, dzierganie, zszywanie wszystkiego, co wiąże się z kreowaniem czegoś z niczego.
Co Cię inspiruje? Co motywuje?
Inspirują mnie inni ludzie, podróże, dotykanie innych kultur, nieoczywiste sytuacje, bodźce, które wyrzucają z rutyny i generują pragnienia działania, tworzenia, kreowania nowych połączeń.
Jesteś osobą, która się nie zatrzymuje, ciągle inwestuje w swój samorozwój. Jakie masz plany na dalszą przyszłość?
Pomysłów wciąż mam pełną głowę. W najbliższym czasie - kolejna podróż do Indii, tym razem z pełnym składem Concerto Glacensis w ramach rewizyty chóru z Chennai u nas w Kotlinie (w 2023 r. we wrześniu chór Madras Musical Association z Chennai był gościem na uroczystości 25-lecia działalności Concerto Glacensis w Kłodzku) i promocji polskiej kultury na drugim końcu świata. Obecnie jesteśmy w trakcie intensywnych przygotowań artystycznych do sierpniowej wizyty w Chennai w Indiach. Największą naszą bolączką są jednak finanse. Chórzyści Concerto Glacensis w bardzo wielu przypadkach zostali mocno dotknięci skutkami wrześniowej powodzi, co oznacza, że muszą przełożyć ciężar priorytetów na dźwignięcie się z tego kataklizmu. Zatem, bardzo intensywnie poszukujemy możliwości zdobycia środków finansowych na przelot do Indii, gdyż koszt biletów lotniczych jest największym utrudnieniem tej podróży. Organizujemy koncerty, próbujemy pisać projekty - z różnym skutkiem oraz zorganizowaliśmy zrzutkę (https://zrzutka.pl/wtnycd), którą można wesprzeć, o co serdecznie proszę w imieniu całego chóru, naszą ideę, promocję pięknej muzyki polskiej w tak odległym kraju. Jest jeszcze tyle muzycznych tematów, które mam nadzieję zrealizować - o ile tylko wystarczy mi sił, energii, a Bóg i Wszechświat pozwoli mi, żeby to wszystko co w mej głowie i sercu się zadziało.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.