Jugów, Nowa Ruda. 9 lipca 1930 r. miał miejsce katastrofalny w skutkach wyrzut głazów i skał w kopalni w Jugowie. Zabrał życie 151 górników, 99 z nich pochodziło właśnie z Jugowa. Marek Cybulski z Nowej Rudy odkrył, gdzie wtedy trzymano zmarłych górników.
151 ofiar
Jak opisuje Marek Cybulski, pomimo wszelkich starań władz kopalni w Hausdorf, czyli dzisiejszej wsi Jugów, widok jaki zastały rodziny zabitych był naprawdę makabryczny. W ogromnej sali ustawione były długie rzędy otwartych trumien, a w nich ubrani na biało górnicy, w wyściełanych białym materiałem trumnach. W ręce powtykane mieli małe bukiety polnych kwiatów. Nad nimi stali koledzy, którym cudem udało się przeżyć. Z otoczenia dobiegały odgłosy płaczu i lamentów zrozpaczonych górniczych rodzin.
Rozeszło się na świat
Z zebranych przez Marka Cybulskiego historycznych wspomnień wynika, że wieść o tragedii we wsi Jugów błyskawicznie obiegła cały świat. Nie było kraju, który by o tym nie mówił. Niestety te wydarzenia przerosły siły władz kopalni i autorytetów krajowych. Akcja ratownicza zmieniła się w wydobywanie zwłok. - Ludzie byli wstrząśnięci tragedią, ale również ciekawi jej następstw. I już w pierwszych godzinach akcji zrodził się bardzo poważny problem. Okazało się, bowiem, że zaczęło brakować miejsca do przechowywania zwłok. Ich ilość była zatrważająco duża i jeszcze tego samego dnia zadecydowano o transportowaniu ich do szpitala górniczego w Nowej Rudzie - opowiada Marek Cybulski. Ambulansy kursowały między wsią Jugów, a Nową Rudą i przewoziły ciała zmarłych. W szpitalu ciała ofiar były przygotowywane i wkładane do trumien, a następnie wywożone do miejsca, na które prasa mówiła Volkshause. I tutaj zaczyna się cała tajemnica - co to było za miejsce. Marek Cybulski postanowił je odnaleźć.
Gdzie trzymano trumny?
Z tego przykrego wydarzenia zachowało się kilka zdjęć. - Nie wiem, dlaczego, ale wraz z nimi pojawiły się pierwsze doniesienia, iż trumny przechowywano w jugowskim kościele, układając je na oparciach ławek. Nie pasowało mi to zupełnie. Na żadnym z zachowanych zdjęć nie było widać ani ołtarza, ani charakterystycznego wyposażenia kościoła. I jeszcze ten pomysł ze stawianiem trumien na ławkach, jakiś zupełnie nierealny - podsumowuje M. Cybulski. Wizyta w tym kościele rozwiała jego wątpliwości. To na pewno nie było to. A więc gdzie trzymano ciała? Dociekliwy mieszkaniec dostał po jakimś czasie fotografie podpisaną - Układanie ofiar z 9 lipca 1930 w cechowni w Miłkowie. Skojarzył, że cechownią nazywano na kopalni miejsce gdzie górnicy zbierali się tuż przed zajazdem, aby wysłuchać ostatnich poleceń. Marek Cybulski udał się we wskazane miejsce. Oprócz przenikliwego zimna uderzył go odstraszający wygląd zrujnowanej hali. Po przejściu do piwnicy, jego oczom ukazało się gigantyczne, stare pomieszczenie. Dokładnie to ze zdjęć. - Oto jestem w gigantycznej podziemnej hali, zimnej, wysokiej i ciemnej. Są betonowe kolumny, zupełnie jak na zdjęciach, i już wiem, że jestem w miejscu gdzie 91 lat temu ustawiono niemal setkę trumien, ze zmarłymi tragicznie górnikami. Przechodzi mnie dreszcz emocji i wzruszenia, ale ogromna również nieopisana satysfakcja. Ja wiem. To jest tylko stara, cuchnąca wilgocią hala, ale definitywnie zamyka ona pewną niedokończoną historię - podsumowuje Marek Cybulski.
Aby zapoznać się z historycznymi zakamarkami Nowej Rudy i okolic, polecamy odwiedzić profil Marka Cybulskiego na:
Facebooku: Nowa Ruda Neurode Tajemnice, zagadki, historia
Instagramie: noworuders
Natalia Kołodziej, inf. Marek Cybulski
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.