Już ponad 300 pożarów traw wybuchło w tym roku w powiecie kłodzkim. Praktycznie rzecz biorąc, do wszystkich doszło na skutek umyślnego podłożenia ognia. W poniedziałek, 10 marca, z jednego z takich pożarów, strażak z Jaszkowej Dolnej uratował zająca.
Zdecydowanie najwięcej pożarów suchej trawy, bo ponad 100, odnotowano w gminie wiejskiej Kłodzko. O szczególnej aktywności podpalaczy można mówić w pasie Trzebieszowice – Ołdrzychowice Kłodzkie – Żelazno – Krosnowice. Największa tragedia spotyka zwierzęta.
- W miniony poniedziałek, w czasie gaszenia pożaru koło naszej wsi, zauważyłem w trawie poparzonego młodego zająca. Miał z prawej strony wypaloną sierść. Polałem go wodą mineralną z butelki, którą miałem ze sobą. Dałem mu też się napić z ręki. Jak tylko odzyskał siły, uciekł. Mam nadzieję, że przeżyje – mówi Mariusz Bieruta, gospodarz OSP w Jaszkowej Dolnej. Ile jednak stworzeń straciło życie w płomieniach?
W praktyce każde podpalenie trawy, nawet błacho wyglądający pożar przydrożnego rowu, oznacza spalenie się żywcem wielu niedużych zwierząt, właśnie takich jak zające czy jeże.
Widząc pożar trawy należy jak najszybciej wezwać straż pożarną, a jeżeli w pobliżu znajdują się osoby, które mogłyby być potencjalnymi podpalaczami, także policję.
- Wypalanie traw, bez względu na to czy jest dokonywane w sposób kontrolowany czy bez nadzoru, jest niezgodne z prawem – mówi Janusz Marnik, rzecznik prasowy kłodzkiej straży pożarnej.
Więcej na ten temat w najbliższym wydaniu Gazety Kłodzkiej (233).
Przemysław Ziemacki
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.