reklama

Wandale na potęgę rozjeżdżają nasze lasy

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Wandale na potęgę rozjeżdżają nasze lasy - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości
Reklama lokalna
reklama

- Już z daleka słychać było ryk silników. Najpierw w oddali, ale hałas się nasilał, zbliżali się szybko. Stojąc na leśnej drodze człowiek zaczyna się bać, że rozpędzone maszyny nie wyhamują w ostatniej chwili. Minęli mnie jadąc inną leśną drogą i kilka minut później znów je usłyszałem, tyle że już na następnym grzbiecie górskim. Pół godziny później zaczęły się do mnie zbliżać z jeszcze innej strony – tak swoją niedawną wycieczkę w Góry Złote wspomina Tomasz Gmerek, fotograf pejzażu z Kłodzka. - Nawet pojedynczy motocyklista jest w stanie w ciągu dnia zakłócić ciszę na ogromnych obszarach lasu – dodaje. W swojej relacji nie jest osamotniony. Coraz więcej turystów odwiedzających ziemię kłodzką narzeka na użytkowników pojazdów terenowych, którzy nielegalnie wjeżdżają do lasu. Szkody wyrządzane tym procederem mają wymiar zarówno przyrodniczy, jak i społeczny. Zmotoryzowani wandale nie tylko płoszą zwierzęta i niszczą ich siedliska, ale także odbierają poczucie spokoju i bezpieczeństwa. Zamaskowani jak złodzieje - Parę lat temu odnotowaliśmy jeden dziki rajd samochodów terenowych. Leśniczy spisał numery rejestracyjne i ich właściciele zostali ukarani – mówi Waldemar Kloc, komendant posterunku Straży Leśnej w Nadleśnictwie Bystrzyca Kłodzka. – Motocykle zwykle nie są zarejestrowane, a jeżdżący nimi ludzie noszą kominiarki – dodaje. Anonimowość crossowców to nie jedyny problem, przed jakimi staje straż leśna. Nawet rasowy samochód terenowy, żeby poruszać się po lesie, potrzebuje choćby lichej drogi, a każda droga ma to do siebie, że łatwo ją zablokować. Tymczasem motocykl crossowy jest w stanie wymknąć się z blokady, uciekając między drzewami. Wedle szacunków straży leśnej, na terenie administrowanym przez Nadleśnictwo Bystrzyca Kłodzka, najbardziej dotknięte dzikimi rajdowcami są rejony wsi Wyszki, Długopole Dolne, a także Stary i Nowy Waliszów, co może sugerować pochodzenie sprawców. Nie ma jednak wątpliwości, że - szczególnie w weekendy – do miejscowych wandali na dwóch kółkach dołączają przyjezdni, którzy swoje niezarejestrowane maszyny przywożą na przyczepach. - Problem nasila się na przestrzeni ostatnich pięciu lat. Smutne jest to, że spora część motocyklistów wjeżdżających nielegalnie do lasu, to wcale nie nastolatki, tylko starsi mężczyźni, ludzie z pieniędzmi, których z jakichś powodów kręci taki proceder – ocenia Kloc. Na potwierdzenie jego teorii warto przywołać tragiczny wypadek z okolic Żmigrodu (powiat trzebnicki, województwo dolnośląskie). Tegorocznej wiosny, 41-letni motocyklista zabił się tam, uderzając z dużą prędkością w drzewo. Do lasu wjechał bez zezwolenia. Więcej w najnowszym wydaniu Gazety Kłodzkiej nr. 245

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama