reklama

Z Mikołajowa do Skrzynki uciekły przed wojną

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Z Mikołajowa do Skrzynki uciekły przed wojną - Zdjęcie główne

Pani Inna z córka Kristiną przyjechały do Skrzynki prawie trzy tygodnie temu.

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Pani Inna z córka Kristiną przyjechały do Skrzynki prawie trzy tygodnie temu.
reklama

W tym samym domu w centrum Skrzynki, gdzie od dwóch tygodni mieszkają Państwo Kałałaj, żyją także dwie inne uchodźczynie. One uciekły z Mikołajowa, miasta położonego pomiędzy Chersoniem a Odessą, w którym od wielu już dni trwa regularna wojna.

Pani Inna z córka Kristiną przyjechały do Skrzynki prawie trzy tygodnie temu. Pytana o to, kiedy wróci do swojego domu, przewrotnie odpowiada, że wcale nie chce wracać, bo trafiła do dobrych ludzi, a tam, w Mikołajewie, teraz wojna.

- Znajomym bomba rozwaliła cały dom – mówi. - Ja z córką wyjechałyśmy z rodzinnego miasta już 25 lutego, kiedy jeszcze nie strzelali. Najpierw do Odessy, a stamtąd do Polski. Starsza córka ze swoim chłopakiem na razie pozostali we Lwowie – dodaje.

W jaki sposób trafiły do Skrzynki? Mąż pani Inny tu właśnie pracuje, więc kiedy wybuchła wojna od razu sprowadził je do Polski. Pod swój dach przyjęła je Alicja Wiśniewska, która prowadzi w Skrzynce mały sklep. Na ladzie od razu rzuca się w oczy skarbonka z napisem: Zbiórka dla rodzin z Ukrainy.  

- Ludzie pomagają. Po pierwszym artykule w Gazecie Kłodzkiej przyjechali do mnie nawet z Ołdrzychowic – mówi Alicja Wiśniewska. - Ja zapewniłam tym dwu rodzinom umeblowane mieszkania z ciepłą wodą i ogrzewaniem. Mają telewizory, a nawet dostęp do internetu – dodaje. 

Pani Alicja pomaga z potrzeby serca, na razie nawet nie myśli o jakiejś rekompensacie. Mówi, że byli u niej policjanci i spisali uchodźców i to tyle jeśli chodzi o kontakty państwowymi służbami.   

 

 

Sprowadził i pomaga

Rodzinę Kałałajów sprowadził do Polski radny Zdzisław Duda, który namiar na nich dostał od Renaty Klęczańskiej, polskiej nauczycielki, pracujące przez wiele lat na Ukrainie. Po przyjeździe Ukraińców do Polski pomaga im jak może. 

- Najważniejszą sprawą było wystaranie się o rehabilitację dla Romy, najmłodszego syna państwa Kałałajów i to jest już finalizowane. Duże podziękowania za zaangażowanie należą się pani Joannie Walaszczyk, szefowej uzdrowiska Lądek-Zdrój. Teraz chcę załatwić dla najstarszej córki praktykę weterynaryjną, bo ona jest na czwartym roku studiów – mówi kłodzki samorządowiec.

 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama