reklama

Z lekcji do szpitala

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Z lekcji do szpitala - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPobity gimnazjalista przez miesiąc nie będzie chodził do szkoły.
Reklama lokalna
reklama

Pobity gimnazjalista przez miesiąc nie będzie chodził do szkoły.

W Bystrzycy Kłodzkiej huczy od plotek. Informacja o tym, że syn samorządowca pobił swojego szkolnego kolegę rozeszła się lotem błyskawicy, choć od zdarzenia minął zaledwie tydzień. - W czwartek, 3 kwietnia, po godz 12.00 nauczycielka z bystrzyckiego gimnazjum powiadomiła mnie, że mój syn źle się czuje i wezwano już do niego pogotowie. Od razu pobiegłam do szkoły - opowiada pani Maria, matka pobitego Jarka. - Karetka zabrała Jarka do szpitala w Polanicy- Zdroju. Trafił na SOR, a potem na chirurgię. Był tam do soboty - dodaje. W głowę, czy w twarz? Jarek i Szymon chodzą do tej samej, II klasy w bystrzyckim gimnazjum. Nie są kolegami. W czwartek, 3 kwietnia, doszło pomiędzy nimi do zatargu. Szymon uderzył Jarka. Ofiara mówi, że z tyłu, w głowę, sprawca, że w twarz. Pobity poczuł się źle i szkoła wezwała pogotowie, które od razu zawiozło go do SCM-u. - Pedagodzy z bystrzyckiego gimnazjum zamiast od razu zgłosić pobicie na policję zaczęli przypominać mi, że syn ma uwagi w dzienniku. Pewnie, że ma, ale przez niego nikt nie trafił do szpitala - mówi pani Maria. - To ja musiałam zgłosić pobicie na policję. Mam wrażenie, że szkoła chce sprawę zamieść pod dywan - dodaje. Dostał naganę O żadnym zamiataniu pod dywan nie mam mowy - twierdzi szkoła. - Szymon dostał naganę - mówi Krystyna Magierowska-Kasza, dyrektor szkoły. - A matka Jarka sprawę zgłosiła policji już następnego dnia po incydencie. Wszystkich uczniów traktujemy tak samo. O żadnym faworyzowaniu nie ma mowy - dodaje. Jej zdaniem doszło do przykrego incydentu. Chłopcy posprzeczali się i jeden drugiego uderzył. - Z relacji innych uczniów wynika, że Jarek najpierw podstawił nogę Szymonowi, a ten uderzył go dwukrotnie w twarz. Potem Jarek źle się poczuł i dlatego wezwaliśmy karetkę. - zaznacza.

reklama

Więcej w najnowszym wydaniu "Gazety Kłodzkiej" nr 237.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama