Jak to się stało, że zamieszkałeś w Ząbkowicach Śląskich? Alpinizm jest zwykle aktywnością społeczną. Uprawianą w zespole i wspólnie z przyjaciółmi. Wgórach ważna jest komunikacja. W 2006 roku zostałem zaproszony przez Polski Klub Alpejski do Polski. Rodzina lidera naszego zespołu, Bogusław Magrela, mieszka w Ząbkowicach Śląskich. Zamieszkałem w ich przyjaznym domu. W tych okolicach znajdują się góry i ciekawe rejony wspinaczkowe, do których łatwo można dojechać, a na dodatek panuje tu ciepły klimat. Miasto jest w dobrej kondycji, ma ciekawą kulturę, specyficzną wspólnotę - jest przyjemnym miejscem do życia. Jest tu też pełen szacunku w stosunek do historii polsko-rosyjskiej. Spędzam tu czas naprawdę dobrze - treningi w Parku Sybiraków, odwiedzanie Krzywej Wieży, Rynku, grobów żołnierzy radzieckich ku pamięci moich dziadków, spacerowanie po starej twierdzy i zamku. Ważne jest to, że pani Renata Magrel (mama mojego przyjaciela) i ludzie w Urzędzie Miejskim z burmistrzem Marcinem Orzeszkiem wspierają moje zaangażowanie w lokalne środowisko. Każda wizyta w Ząbkowicach to poczucie szczęścia i krok do przodu. Z wielu powodów moja praca i życie osobiste związane są z Włochami i Hiszpanią. Ale ja jestem podróżnikiem, staram się współuczestniczyć w ważnym interesie publicznym - tak jak Ty, Karolina. Podczas akcji ratowania Tomasza Mackiewicza i Elizabeth Revol wspinałeś się rekordowo szybko. To było twoje najszybsze wejście? Czy może rekord pobijałeś przy wchodzeniu na szczyty Amangeldi i Elbrus? W tamtym czasie ekipa ratowników nie myślała o rekordach. Ważne było, żeby się spieszyć. Z Adamem Bieleckim szliśmy klasyczną drogą, najszybciej jak się dało, ale to było w ciemności, nieśliśmy ciężkie plecaki, nie byliśmy w stanie pobijać rekordów. Wspinaczka szła na tyle nieźle, że zdążyliśmy dotrzeć na czas, aby pomóc francuskiej alpinistce. Niestety nie mieliśmy możliwości uratowania Tomasza. Moje działania związane z alpinizmem wysokogórskim obejmowały biegi, szybkie wejścia. Na treningach trzeba przebyć sporo kilometrów... Robiłem to, jak dobrze pamiętam, kilka lat temu na obwodnicy z Arturem Wołyńcem (kolegą z Ząbkowic). A po dobrym przygotowaniu możliwa jest rywalizacja w górach. Sport jest dla mnie bardzo ważny, jest szansą na samorealizację, nagrodzenie wysiłków emocjami, bycie zwycięzcą. Tak, pobiłbym kilka rekordów na podejściach na 4000-8000 m. W takich chwilach pojawia się specyficzne doznanie męskości, człowieczeństwa. Prędkość jest ważną częścią treningu wysokogórskiego, który jest moim priorytetem. Naprawdę spadłeś 100 metrów w dół podczas ataku na Broad Peak? To nie był „upadek”, jak mówisz. Po prostu zsunąłem się po zboczu z małą lawiną. Na szczęście fale śniegu zostały zatrzymane na granicy żlebu. Następnego dnia stoczyłem się 50 metrów po lodowym zboczu z powodu przerwanej liny. Zimowa wyprawa w 2020 r. na Broad-Peak (8056 m n.p.m.) stała się zbyt ryzykowna, ponieważ byłem sam, partnerzy nie byli w stanie wesprzeć mojego ataku szczytowego. Ale... prawdziwe „upadki” zdarzyły się także w moim życiu - podczas skalnych wspinaczek. To normalne we wspinaczce sportowej. Nie jest problemem upadek z 3-4 metrów z dobrą liną, dobrze zamocowaną w punktach asekuracyjnych. Napisałeś wiele książek. Czy opublikujesz nową książkę? Jeśli tak to o czym? Tak, moi rodzice dali mi możliwość pisania opowiadań, dzięki Bogu. Potrafię dzielić się emocjami, problemami i pięknem alpinizmu. W Polsce można już czytać moje książki: „Skazany na góry”, „Czekan porucznika” i „Absurd Everestu”. Wraz z Bogusławem Margelem i wydawnictwem MountainQuest mamy nadzieję wkrótce wydać nową książkę pod tytułem „Elegancja skuteczności”, o akcjach ratunkowych, w których brałem udział. Nasz tłumacz Marek Zygmański przekazał już tekst całej książki. Zamierzamy ją wydrukować i zaprezentować publiczności podczas nadchodzącej zimy. Chciałbym oczywiście przedstawić ją w bibliotece w Ząbkowicach Śl. Mam nadzieję, że zainteresuje ona młode pokolenie. Mam nadzieję, że w kolejnych latach wydam w Polsce kilka innych moich książek - przedstawiających jasne strony wypraw wysokogórskich z przyjaciółmi. Będziesz organizował wspinaczkę skałkową w okolicach Ząbkowic Śląskich? Pewnego razu razem z Marią Cardell odkryliśmy ładne skały niedaleko Ząbkowic. W Stolcu, w rezerwacie przyrody, znajduje się kilka ciekawych ścian. Bogusław Margel i Polski Klub Alpejski są tym zainteresowani. Tam możliwe jest zorganizowanie krótkich, ale przyjemnych dróg do intensywnej wspinaczki, które będą dobrymi ćwiczeniami technicznymi i fizycznymi. Mogą one podnieść umiejętności naszych uczniów. Ale ważna jest oczywiście wspinaczka sportowa. Takie miejsce niedaleko miasta, do których dzieciaki mogą łatwo dotrzeć - to może być rozwojowe. Przyjemne i komfortowe zakwaterowanie, dobra organizacja mogą pomóc w treningach lekkoatletycznych - to może być dla kogoś sport olimpijski, dla kogoś innego fitness. W połączeniu z Radkowem i Szczytną, gdzie wznoszą się ładne skalne bastiony, można pomóc wielu osobom cieszyć się bezpiecznymi stronami alpinizmu. Potrzebujemy niewielkich terenów pod działalność społeczną - na których PKA może postawić lekkie konstrukcje. Bogusław jest naprawdę dobrym specjalistą od takich inwestycji, a pan Marcin Orzeszek jest burmistrzem wspierającym ciekawe, zdrowe pomysły. Są to projekty, które wymagają czasu, ale mogą dać dobre światło życiu społecznemu Ząbkowic w przyszłości. Denis Wiktorowicz Urubko Urodził się w 1973 r. w Niewinnomyssku w Kraju Stawropolskim w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich (dziś to część Federacji Rosyjskiej). Miał obywatelstwo radzieckie, a następnie kazachskie; od 2013 r. ma obywatelstwo rosyjskie, a od 2015 r. także polskie. Jest instruktorem wspinaczki i światowej klasy himalaistą. Zdobył Koronę Himalajów i Karakorum. W 1999 r. dostał tytuł Śnieżnej Pantery - wyróżnienie nadawane za zdobycie 5 siedmiotysięczników, które w przeszłości znajdowały się w granicach ZSSR. Zrobił to w zaledwie 42 dni. Na Mont Everest wspiął się po raz pierwszy w 2000 r. W 2009 r. dokonał pierwszego zimowego wejścia na Makalu, a w 2011 r. na Gaszerbrum II. Pobił kilka rekordów szybkości. W 2009 r. został pierwszym alpinistą byłego ZSRR, który wszedł na wszystkie 14 ośmiotysięczników. Dokonał tego w 9 lat - to najkrótszy czas na świecie pod względem wejść bez tlenu. Ma na swoim koncie wiele nagród, a także odznaczeń, wśród nich Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski i Krzyż Kawalerski Legii Honorowej (Francja).
Z Himalajów do Ząbkowic
Opublikowano:
Aktualizacja:
Autor:
Przeczytaj również:
Wiadomości Denis Urubko to jeden z najsłynniejszych himalaistów świata. Mieszka w... Ząbkowicach Śląskich. Właśnie planuje otworzyć w mieście Frankensteina szkółkę dla wspinaczy. O Denisie Urubko usłyszała cała Polska, gdy ten podjął brawurową akcję ratowniczą, dzięki której udało się ocalić przed śmiercią Élisabeth Revol. Ze światowej sławy himalaistą rozmawia Karolina Marcińczyk.
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.