Wieś podzielona ubojnią

Część mieszkańców Święcka nie zgadza się, by w ich wiosce powstała ubojnia bydła. Boją się brudu, szczurów, much, odoru i hałasu. Protestujący twierdzą, że ubojnia ma powstać w centrum wsi, w sąsiedztwie budynków mieszkalnych działek pod budowę, domów jednorodzinnych i kościoła. Pod protestem podpisało się ponad 40 osób. W wiosce są jednak także osoby, które nic przeciwko inwestycji nie mają. W piątek, 8 listopada, w wiejskiej świetlicy mogli porozmawiać ze Stanisławem Carykiem, inwestorem, który planuje ubojnię otworzyć. - Do ubojni trafi ać będzie do dwóch sztuk dziennie, czyli 10 tygodniowo – to nie jest duży przerób – tłumaczył Caryk. - Wszystko będzie pod nadzorem weterynarza. Chcemy wytwarzać wysokiej jakości mięso wołowe oraz wędliny z wołowiany. Ubojnia powstanie w budynku, który już stoi i w którym działa przetwórnia mięsa – dodał. Czy takie wyjaśnienia uspokoiły nastroje? Nie do końca. - Ja mam działki budowlane, które zamierzam sprzedać. Kto je kupi wiedząc, że tuż obok jest ubojnia? - pytała jedna z mieszkanek Święcka. Były też głosy popierające starania Stanisława Caryka. - Ja mam kury, ale nie wiem, czy za kilka lat ktoś nie zawnioskuje, że nie mogę ich trzymać, bo są uciążliwe. Brniemy w absurd. Wieś to miejsce, gdzie od zawsze były zwierzęta i ubojnie także – mówiła mieszkanka Świecka. Karol Omachel, sołtys wioski, który starał się zachować bezstronność, miał do Caryka pretensje o jedno. - Dlaczego na spotkaniu wiejskim we wrześniu nie usłyszeliśmy tylu konkretnych informacji. Wtedy zbywałeś nas i tylko się uśmiechałeś. Trzeba było od razu potraktować ludzi jak partnerów i poważnie z nimi rozmawiać, tak jak dzisiaj – stwierdził sołtys Omachel.