Kłodzko. Piszę skargę na burmistrza, a rada uznaje ją za bezzasadną. Piszę więc skargę na postanowienie rady do wojewody i on przyznaje mi rację, uznaje moją skargę za zadaną. Tyle, że z tego kompletnie nic nie wynika – opisuje w skrócie radny Stanisław Bartczak i zapowiada walkę o zmianę przepisów.
Jako przykład podaje ostatnią skargę na burmistrza Michała Piszko z tego roku. Rada uznała ją za bezzasadną. Prawnicy wojewody za zasadną, ale uchylić uchwały w sprawie rozpatrzenia skargi nie mogli.
Bo nie została podjęta z istotnym naruszeniem prawa – argumentują pracownicy Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Poza tym postępowanie skargowe, zgodnie z Kodeksem Postępowania Administracyjnego, ma charakter jednoinstancyjny – dodają prawnicy z Wrocławia.
Oznacza to, że nie można się od rozstrzygnięcia rady miejskiej w sprawie skargi odwołać do wyższej instancji. Problem z rozpatrywanie skarg mieszkańców przez rady miast, gmin i powiatów jest znany nie od dzisiaj. W listopadzie 2011 roku naświetliliśmy problem w Gazecie Kłodzkiej (czytaj w ramce). Wtedy też było tak, że skarżący zazwyczaj nie miał racji. W uchwałach podejmowanych rzez radnych najczęściej przy słowie skarga pojawiało się określenie BEZZASADNA.
Moim zdaniem odrzucanie większości skarg wynika z dwóch zasadniczych rzeczy. Po pierwsze radni podczas głosowania nie do końca znają zgłaszane przez skarżących problemy, nie dociekają, nie zadają pytań, głosując zgodnie ze stanowiskiem przyjętym przez komisję rewizyjną – stwierdził szczerze w 2011 roku Tomasz Żabski, ówczesny radny. Druga sprawa to traktowanie skarg jak personalnych ataków na określone osoby. Jeśli skarga dotyczy burmistrza to radni go popierający będą starali się ją zbagatelizować i uznać za bezzasadną. W Kłodzku koalicja popierająca burmistrza (wtedy rządził Bogusław Szpytma – przyp. red.) ma większość w radzie, więc każdą skargę może z łatwością odrzucić – dodał.
Dobrze, że radny Bartczak chce to zmienić. Pytanie: czy coś wskóra, pozostaje otwarte.
Obywatel nie ma racji
Tak było i tak jest: ludzie skargi piszą, a radni uznają je za bezzasadne. Z naszego raportu sprzed dekady wynikało, że w ciągu niespełna dwóch lat (2010-2011) do radnych z Bystrzycy, Polanicy-Zdroju, Kłodzka, Szczytnej i powiatu kłodzkiego wpłynęło 50 skarg. Nasi samorządowcy uznali za zasadną tylko jedną z nich w Szczytnej.
Pozostałe 49 opatrzyli, podejmując stosowne uchwały, klauzulą BEZZASADNA (np. Rada Powiatu Kłodzkiego – 20 skarg bezzasadnych; Rada Miejska Kłodzka – 18 skarg bezzasadnych; Rada Miejska w Bystrzycy Kłodzkiej – 6 skarg bezzasadnych).
Obywatele najczęściej skarżą się u radnych na burmistrzów, wójtów i na starostę. Równie często piszą zażalenia na pracę szefów podległych samorządom instytucji i zakładów.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.