reklama

W poszukiwaniu świątków

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

W poszukiwaniu świątków - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościNaszych, tutejszych. Było ich kiedyś co niemiara. Dzisiaj pojedyncze, nieśmiałe, spoglądające na nas z bylejakich kapliczek, budek, nawet karmników. Zobojętniały nam, nie ma w nich żadnej transcendencji. Oj, nie ma.
Reklama lokalna
reklama

Odchodzą. Różnie. Czasem razem z mieszkańcami, czasem z wandalami. Kiedyś najczęściej do Desy lub na indywidualne zamówienie. Te ostatnie chociaż trafiły do prywatnych kolekcji. I przez zakręty ludzkiego losu w salonach zachodnich kolekcjonerów sprzątaczka z Polski je dzisiaj odkurza, a gospodarze dumnie prezentują gościom. Te, które zostały od czasu do czasu ktoś maźnie farbą, zapalony fotograf „zdejmie” i pokaże na wystawie, a kwiaty przy nich – chińszczyzna. Ścieżek, przy których stały było i jest wiele. Niektóre trochę jeszcze żyją. Wybierzmy jedną, taką trochę wyimaginowaną, bo uzupełnimy ją nieco. Pójdźmy ze świątkami na Górę świętej Anny. Patrzy więc na nas głównie święta Barbara. Dlaczego ona na początek? No przecież to opiekunka i patronka górników. Wielki kaganek w ręku oświetli drogę każdemu. I temu pracującemu pod ziemią, ale też każdemu, kto pogubił się w wędrówce przez świat. Bo nie tylko tu ją można spotkać. W kościele kłodzkim (fara-katedra) stoi wśród 14 Wspomożycieli, samotna przed kopalnią w Słupcu. Ta ostatnia ma swoich młodych opiekunów z siódemki. Zapalała światło górniczej „Solidarności” przed 30 laty, zrobi to i dziś? Inny świątek jest bardzo nasz, tutejszy, bo czesko-niemiecko-polski.

To oczywiście święty Jan Nepomucen. Ten z figur przy ścieżkach i mostach. Dobrze zachowany, trwały. Skąd taka jego siła? Bo zatrzymuje powodzie, co w tym roku wyszło mu na naszej ziemi doskonale. Cenimy go za to, że dotrzymuje słowa, że milczy zobowiązany przysięgą. Nie wypapla wszystkiego, nie robi słownego szumu wokół siebie. Jakie to trudne, ile wymaga pokory? Dzisiaj to możliwe? Przy nim zatrzymajmy się dłużej. Trzeba. Pomilczmy i my.

W milczeniu mijamy kolejne figurki. O nich w kolejnych częściach. Na szczycie przez chwilę przy świętej Annie. Kiedyś bardzo czczona na Ziemi Kłodzkiej, dzisiaj sporadycznie przypominana. Powód? Prosty. Bo inny charakter rodziny, bo nie potrzeba wzorców. Babcia Anna (dziadek Joachim), to głównie przystanki dla dzieci, które trzeba zostawić pod opieką, bo wyjazd, bo praca, bo zobowiązania, bo rozrywka rodziców. Piękne polskie określenie Anny też zapomniane – Samotrzeć – jedna z trzech osób, z których każda równie ważna – Jezus, Maria i Anna właśnie. Inny model rodziny, wzorzec babci. Och, trzeba bacinego, popartego świętą Anną, lobby.

Barbara, Jan Nepomucen, Anna, nawet, jeśli nieobecni, bo figurki zniknęły, to tacy ważni święci, którzy mogą otworzyć nasze wędrowanie w poszukiwaniu świątków. Poszukamy ich razem.

Mieczysław Kowalcze

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama