Coraz więcej kontrowersji wokół planów budowy tamy w Szalejowie Górnym
Zet (pełne dane do wiadomości redakcji) kupił działki w Szalejowie Górnym w 2010 r. Wcześniej w planie zagospodarowania przestrzennego sprawdził, że na kupionym terenie dopuszczalna jest zabudowa. Za działki zapłacił cenę adekwatną do ceny tego typu ziemi. W ubiegłym roku dowiedział się, że jego działki mają być częścią suchego zbiornika przeciwpowodziowego i w związku z tym zostanie wywłaszczony. Z tym, że za swoją nieruchomość, w myśl tak zwanej specustawy, dostanie pieniądze jak za ziemię rolną, a nie budowlaną. Jak sam szacuje, straci na tym około 100 tys. zł. Zet nie kryje zdenerwowania i traktuje sprawę, jak kradzież w majestacie prawa. W podobnej sytuacji znalazło się co najmniej kilku jego sąsiadów. To właśnie ich problem zdominował w czwartek, 27 marca, spotkanie z przedstawicielami Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu i władzami gminy Kłodzko. Odbyło się ono w Szalejowie Dolnym. Planowany zbiornik ma być suchy. Będzie wypełniał się wodą tylko w czasie jej przyborów. Jego pojemność to 9,8 miliona metrów sześciennych wody przy powierzchni lustra 109 hektarów, zajmującej tereny zarówno Szalejowa Dolnego, jak i Górnego. Budowa ruszy nie szybciej jak w 2016 roku i będzie kosztować ponad 160 mln zł. Niestety, to jedyne konkretne ustalenia, jakie padły podczas czwartkowego spotkania. Dalej były już tylko spory. Zdaniem przedstawicieli RZGW, władze gminy, tworząc miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego w 2003 roku, ujęły w nim co prawda suchy zbiornik, ale o wiele za mały.
Więcej w najnowszym wydaniu "Gazety Kłodzkiej" nr 236.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.