reklama

To udany twór

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

To udany twór - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościO pierwszych decyzjach sprzed 30 lat, Leszku Bublu i unieważnieniu zakupu dwóch pałaców oraz ministrze Widzyku, który powiedział mu przez telefon: „a gówno mnie to obchodzi”. Z Mieczysławem Kamińskim, pierwszym burmistrzem Bystrzycy Kłodzkiej, rozmawia Romuald Piela.
Reklama lokalna
reklama

Jak zapamiętał Pan pierwsze wybory samorządowe, które przeprowadzono w 1990 roku? Bardzo dokładnie, bo takich historycznych momentów się nie zapomina... A co najbardziej Panu utkwiło w pamięci? Była wtedy jakaś kampania wyborcza? Oczywiście, że była. Ja startowałem z Komitetu Obywatelskiego. Kiedy w Senacie na początku 1990 roku powstawał projekt reformy samorządowej, zaczęliśmy się przygotowywać do wyborów. Przychodziliśmy na sesji rady narodowej, tej komunistycznej, i podpatrywaliśmy jak ona pracuje. Było spore grono osób, które się tym interesowało. Ludzie Solidarności wygrywają wybory i... Uzyskaliśmy większość w radzie miejskiej i dlatego musieliśmy wyłonić spośród siebie kandydata na burmistrza, bo wtedy to rada wybierała burmistrza i zarząd miasta. W tajnym głosowaniu w ramach Komitetu Obywatelskiego uzyskałem najwięcej głosów i to mnie rekomendowano na burmistrza. Moim kontrkandydatem w głosowaniu już w radzie miasta był Roman Muł, kandydat lewicy, były naczelnik, który w okresie przejściowym pełnił funkcje p.o. burmistrza. Zdecydowanie z nim wygrałem. Jako pierwszy burmistrz musiałem jednak pójść na kompromis, bo nie mieliśmy wystarczające większości, żeby rządzić. Zgodziliśmy się, żeby moim zastępcą został Zbigniew Dudarz. Pamięta Pan swoją pierwszą decyzję podjętą jako burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej? To była dziwna decyzja. Jak tylko zostałem burmistrzem poszedłem do wydziału geodezji i zapytałem, co z naszymi pałacami w Gorzanowie i Wilkanowie. Okazało się, że Leszek Bubel kupił, a właściwie chciał kupić pałace w Gorzanowie i Wilkanowie. Jako historyk interesowałem się nimi. Cała ta sprzedaż wydała mi się mocno podejrzana. W geodezji powiedziano mi, że pałace sprzedano. Zażyczyłem sobie zobaczyć akty notarialne. Wtedy okazało się, że ich nie ma, że jest tylko protokół uzgodnień, mało tego Bubel jeszcze nie zapłacił za zabytki, a były to kwoty wręcz symboliczne. Podjąłem decyzję - była to jedna z tych istotnych decyzji - o unieważnieniu sprzedaży pałaców. Potem Leszek Bubel przyjeżdżał ze swoimi prawnikami na sesje. Protestował i oskarżał mnie, ale nic to nie dało, pałaców nie przejął. A co Pan zastał, kiedy przyszedł Pan pierwszy dzień do pracy jako burmistrz? Pod drzwiami mojego gabinetu czekali właściciele różnych firm z niezapłaconymi przez urząd fakturami. Moi komunistyczni poprzednicy nie płacili firmom za wykonane usługi. Od razu zdecydowałem o zaciągnięciu kredytu i spłaceniu wierzycieli. To też była jedna z pierwszych moich decyzji. Była pan burmistrzem przez dwie kadencje (1990-1994 oraz 19982002). Co pozostawił po sobie burmistrz Kamiński? Sporo, choć zarówno pierwsza jak i trzecia kadencja były bardzo trudne. Pierwsza, bo trzeba było samorząd tworzyć od podstaw. Trzecia, bo to był okres po wielkiej powodzi. Jeśli chodzi o pierwszą kadencję to remont zrujnowanych kamienic przy ul. Okrzei, która wtedy była zamknięta. To były budynki przy Okrzei o nr 1, 3 i 5 oraz na pl. Wolności nr 1, 3, 6, 10, 15 i 16. Dokończyliśmy budowę budynku z 32 mieszkaniami komunalnymi przy ul. Konopnickiej. Dużym osiągnięciem pierwsze kadencji było też to, że udało się nam skomunalizować na rzecz gminy bardzo wiele nieruchomości i gruntów – aż 2 tys. 158 ha. Dzięki temu Bystrzyca Kł. ma sporo ziemi do dzisiaj. Pod tym względem jesteśmy bardzo bogatą gminą. Co zostało z drugiej kadencji? To przede wszystkim usuwanie skutków powodzi. Kiedy po raz drugi zostałem burmistrzem zadzwonił do mnie minister Jerzy Widzyk z pytaniem, dlaczego Bystrzyca nie wykorzystuje pieniędzy popowodziopopowodziowych. Odpowiedziałem, że to wynik opieszałości mojego poprzednika, że ja jestem burmistrzem dopiero trzeci dzień. Minister na to: „A gówno mnie to obchodzi”. Nie pozostawało nic innego, jak ostro wziąć się do roboty. Ważną inwestycją z mojej drugiej kadencji jest oczyszczalnia ścieków i kolektor, który objął całe miasto. To największa jak do tej pory inwestycja gminna, warta prawie 18 mln zł. W drugiej kadencji powstała też szkoła w kształcie plastra miodu w Wilkanowie oraz hala sportowa w Bystrzycy przy zespole szkół zawodowych. Przejęcie szpitala. Z perspektywy czasu, jak Pan ocenia tę decyzję? Nie było innej wersji. Gdybyśmy go nie przejęli, mieszkańcy nie mieliby dostępu do opieki medycznej w swojej gminie, bo powiat likwidował małe szpitale. Szpital generował i wciąż generuje długi, ale mieszkańcy mają zapewnioną opiekę medyczną na miejscu. Jak Pan ocenia 30 lat demokracji lokalnej. Dokąd te trzy dekady doprowadziły samorządy? Negatywnym zjawiskiem jest ciągłe ograniczanie kompetencji samorządom. Ogranicza się też nam finansowanie. To jest niedobre zjawisko. Globalnie jednak oceniam reformę samorządową bardzo pozytywnie. Samorząd to udane dzieło, udany twór i to na przykładzie niemal każdej gminy w Polsce. Lokalna władza zmieniła i te duże i te małe miasta. To widać na każdym kroku. W Bystrzycy Kłodzkiej, niezależnie od tego, kto nią rządzi, sprawy idą krok po kroku do przodu. Dziękuję za rozmowę

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama