Trzebieszowice. Marta Rodak opowiada, jak zaczęła się ich działalność: Jesteśmy tutaj od pierwszego dnia po powodzi. Przyszłam pozamiatać podłogę, bo miały przyjechać dary dla powodzian i tak zostałam. Zorganizowaliśmy się przez przypadek i działamy do dzisiaj.
Dzięki wsparciu wojska, które przybyło do Trzebieszowic, sytuacja zaczęła się stabilizować. Wojsko, które tutaj przyjechało, udrożniło nam drogi. Pomagają nam cały czas, w sprzątaniu, wynoszeniu mebli - relacjonuje Marta Rodak.
Jednak sama świetlica również potrzebuje remontu. W świetlicy była woda, posprzątaliśmy, bo musieliśmy gdzieś funkcjonować. Świetlica wymaga remontu. Chcemy pomagać ludziom dalej, będziemy kierować darczyńców pod konkretne adresy - dodaje koordynatorka.
Poszkodowani dostaną tutaj konkretną pomoc
Wsparcie, jakie oferuje świetlica, jest kompleksowe. W punkcie pomocy dostępne jest dosłownie wszystko, czego potrzebują powodzianie. Nie możemy przetrzymywać jedynie artykułów krótkoterminowych, ale jeśli ktoś potrzebuje np. masło, to staramy się, żeby dostał to masło. W pierwszych dniach ludzie dostawali nawet śniadanie pod drzwi, rozwoziła je policja - mówi Marta Rodak.Jej determinacja, aby dalej pomagać, jest niezwykła.
Ja muszę wrócić do pracy, ale nie kończę z wolontariatem, chcę dalej pomagać
- puentuje.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.