Taczka dla prezesa?

W tym roku z Zakładu Usług Komunalnych w Bystrzycy Kłodzkiej odeszły już trzy osoby. Atmosfera w zakładzie jest tak fatalna, że nie chce się chodzić do pracy – mówi jeden z pracowników ZUK, który zadzwonił do naszej redakcji. - Jedna z osób, które odeszły z zakładu napisała pismo do Państwowej Inspekcji Pracy. Uważa, że w ZUK-u dochodzi do mobbingu – dodaje. W należącej do miasta spółce pracuje 65 osób. W ostatnich miesiącach wielu pracowników zapisało się do związków zawodowych. W tej chwili w organizacji związkowej jest już połowa załogi. Kilka tygodni temu zdesperowani pracownicy zastanawiali się nawet nad wywiezieniem prezesa na taczce. - Z tego co wiem, organizacja związkowa napisała pismo do pani burmistrz, żeby interweniowała i uzdrowiła sytuację w spółce. Ale pani Renata Surma nie podjęła tematu i jest jak jest. Nie wiem, czy to nie doprowadzi do strajku, albo ludzie znowu zaczną myśleć o taczce – dodaje nasz informator. Sytuacją zainteresował się już radny Mieczysław Kamiński. Niestety na lutowej sesji nie było prezesa Kazimierza Sołotwińskiego. - Na pewno wrócę do tematu na sesji w marcu i poproszę pana prezesa o szczegółowe wyjaśnienia. Z tego co udało mi się ustalić w ZUK-u jest poważny konflikt – mówi radny. Kazimierz Sołotwiński, prezes ZUK-u, przyznaje, że atmosfera w zarządzanej przez niego spółce jest zła. Inaczej jednak diagnozuje sytuację. - Premii nie ma, bo były podwyżki i została ona włączona do wynagrodzenia – mówi Sołotwiński. - A 3 osoby, które odeszły z pracy w cią- gu pół roku o niczym nie świadczą – dodaje. Jego zdaniem sytuacja w spółce jest zła, bo kilku osobom na tym zależy.