Szczerze o wodociągach i kredycie na zakup ziemi oraz o ubiegłorocznym budżecie, który o dziwo zamknął się 10-milionową nadwyżką. Z burmistrzem Kłodzka Bogusławem Szpytmą rozmawia Romuald Piela
Pierwsze standardowe pytanie: czy w Kłodzku, w połowie kadencji, samorządowa szklanka jest do połowy pełna czy pusta?
Szklanka jest w trzech czwartych pełna. Cieszy szczególnie to, co pozostanie po tej kadencji czyli np. basen. Przez 40 lat trwała niemoc, przez 40 lat nie można było rozpocząć budowy krytej pływalni. Teraz dzięki niej kolejne pokolenia będą mogły żyć zdrowiej. Z tych 3/4 pełnej szklanki na podkreślenie zasługują jeszcze wyremontowane drogi, szczególnie tak zwany węzeł komunikacyjny w rejonie ul. Objazdowej i Zajęczej. Remontując drogi, daliśmy sygnał firmom prywatnym i one też zmieniają wygląd. W tym rejonie powstaje nowy biurowiec, a inne firmy odnowiły swoje budynki. Pojawili się inwestorzy, którzy chcą w tym rejonie budować a to staję benzynową, a to myjnię samochodową, a to jeszcze coś innego... Drogowe drożdże dały wyraźny impuls do ożywienia gospodarczego. Trzecia rzecz, na którą chcę zwrócić uwagę to estetyka miasta. Łatwo jest populistycznie powiedzieć, że burmistrz buduje fontanny. Tylko czy ktoś w dzisiejszych czasach jest w stanie zrezygnować z łazienki, albo zamiast firanek zaklei okna gazetami? Chyba nie, bo żyjemy w czasach, kiedy estetyka odgrywa coraz większą rolę. Ja pamiętam czarną dziurę pod mostem św. Jana, gdzie chodząc w błocie, kupowaliśmy tanie wiertarki od Ukraińców. Dlatego mimo głosów krytycznych uważam, że warto było zainwestować w estetykę i fontanny.
Czy tej optymistycznej oceny nie burzy w jakimś stopniu przeprowadzone pół roku temu referendum?
Demokracja ma swoje prawa i pozwala na takie działania. Oczywiście dla osób, które wyborcy chcą odwołać to przykre doświadczenie, które jednak daje pewne nowe spojrzenie na rzeczywistość. Mi uświadomiło, że dużo łatwiej jest krzyczeć "łapać złodzieja", trudniej przyjść i powiedzieć, że coś jest źle i zaproponować inne rozwiązania, inne pomysły...
Jaka będzie druga połówka tej kadencji? Czy teraz, po referendum, będzie już z górki?
Jest pewien rytm samorządowy. Mieliśmy okres boomu gospodarczego, bo pierwszy raz w historii mogliśmy skorzystać z unijnych dotacji. W Kłodzku fundusz spójności wykorzystaliśmy niemal w stu procentach. Więcej pieniędzy, z uwagi na wkłady własne, nie bylibyśmy w stanie wykorzystać. Najwięcej kasy poszło na drogi: 9 mln zł z budżetu miasta i drugie tyle z unijnych dotacji...
Tak, ale nie odpowiedział Pan na pytanie, jaka będzie druga cześć kadencji?
Oszczędna. Każdy wydatek będzie precyzyjnie planowany. Racjonalizacja wydatków, i to duża, dotknie każdej dziedziny życia. Rodziny, które na zakup mieszkania zaciągnęły kredyt muszą co miesiąc spłacać ratę kredytu. Z tego też powodu konieczne jest racjonalne planowanie wydatków, tak aby wystarczyło środków na pokrycie wszystkich kosztów. Kłodzko najwyższy pułap, jeśli chodzi o spłatę długów, ma już za sobą...
Czy na pewno? Opozycja cały czas mówi, że miasto będzie miało problem z zamknięciem ubiegłorocznego budżetu.
W połowie 2012 r. zamiast planowanej nadwyżki była prawie dwumilionowa strata. W tej chwili mamy 10,5 mln zł nadwyżki budżetowej.
Skąd ona się wzięła?
To pierwsze efekty oszczędności. Poza tym jest pewien rytm gospodarczy, o którym już mówiłem: najpierw pieniądze wydaje się i prowadzi inwestycje, potem przychodzi czas na zwrot zainwestowanych pieniędzy i to nastąpiło w drugiej połowie ubiegłego roku. Ten spory pik przychód pochodzi właśnie z unijnych dotacji za wykonane przez miasto inwestycje. Nadwyżka świadczy jednak tylko o tym, że mieliśmy wyższe wpływy niż wydatki, ale przeznaczyliśmy je na spłatę kredytów.
A czy przypadkiem nie jest tak, że ubiegłoroczny budżet uratowały wodociągi, które kupiły ziemię i sieć od miasta, szczególnie, że było to owiane dziwną tajemnicą?
Nie było i nie jest to żadną tajemnicą. Wodociągi zaciągnęły kredyt nie na 10 mln zł tylko na 5,9 mln zł na zakup ziemi i 1,7 mln zł sieć wodociągową. I ten ruch był planowany od dawna: albo jako sprzedaż koncesji na zarządzanie wodociągami, albo sprzedaż 49 procent udziałów Wodociągów Kłodzkich. Sprzedaż udziałów uznaliśmy za niebezpieczną operację. Koncesja wydała się być dobrym rozwiązaniem, jednak kiedy aż cztery renomowane firmy zabiegają o jej zakup, to doszliśmy do przekonania, że Wodociągi są dobrze funkcjonującą spółką i że sami możemy na tym skorzystać. Dlatego postanowiliśmy, że Wodociągi staną się właścicielem ziemi, bo chyba każdy woli być właścicielem, niż dzierżawcą. Wykorzystaliśmy ten wentyl bezpieczeństwa podobnie, jak wiele innych samorządów. Teraz Wodociągi są właścicielem wszystkich gruntów i sieci...
No tak, tyle tylko, że Wodociągi są własnością miasta. Czyli tak naprawdę miasto dalej, choć pośrednio, jest właścicielem ziemi, którą sprzedało.
Wodociągi Kłodzkie – jako spółka prawa handlowego, stały się właścicielem gruntów i sieci. To, że miasto ma udziały w firmie to zupełnie inna kwestia. Po wielu latach Wodociągi Kłodzkie wreszcie wyprostowały sprawy właścicielskie i jest to niezwykle korzystne dla spółki.
Nie ma Pan jednak, Panie Burmistrzu, wrażenia, że cały ten mechanizm nie służy mieszkańcom miasta?
Jeśli sprzedalibyśmy koncesję, to pieniądze dałaby prywatna firma. W przypadku sprzedaży ziemi wodociągom, spółka musiała wziąć kredyt z banku, za który zapłacimy wszyscy. Zapłaci spółka. Wybraliśmy lepsze, moim zdaniem, rozwiązanie,bo nie oddaliśmy dobrze prosperującej firmy w obce ręce. I ten manewrna pewno nie odbije się na cenie za wodę i ścieki. Więc co jest złego w uregulowaniu spraw własnościowych?
A co zyska na takiej dziwnej operacji finansowej mieszkaniec Kłodzka?
On już zyskał: nowe drogi, nowy basen, odrestaurowane kamienice i starówkę, wyremontowane zabytki, odnowione obiekty oświatowe, kulturalne i sportowe, nowe miejsca parkingowe czy miejsca odpoczynku i rekreacji. Przecież te pieniądze zasilają miejski budżet. Ja ich nie przejem. One wracają do obiegu i na takich operacjach zyskują wszyscy mieszkańcy, zyskuje Kłodzko.
Za półtora roku kolejne wybory samorządowe. Będzie się Pan w nich ubiegał o reelekcje?
Ważne dla mnie jest to, żeby nie zostawić Kłodzka - w moim odczuciu - z niezałatwionymi sprawami...
Czyli nie przekreśla Pan swojego udziału w wyborach?
Absolutnie nie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.