Formacja na skraju
W efekcie zapowiadanej, lecz niezrealizowanej reformy mundurowa formacja znalazła się na skraju przepaści. W grudniu 2021 roku ze straży miejskiej odeszli: komendant Piotr Występski i jego zastępca Jerzy Stoch. Ten pierwszy znalazł posadę w Wodociągach Kłodzkich, ten drugi w handlu. W sumie jednak jest już sześć wolnych etatów. Na ogłoszony pod koniec lipca ubiegłego roku konkurs na strażników miejskich zgłosił się jeden kandydat. Nie spełniał podstawowych wymogów, więc nie został przyjęty. Dlaczego zainteresowanie pracą w kłodzkiej straży jest tak małe? Bo oferowane zarobki są mizerne, niewiele wyższe od najniższej krajowej.
- To się zmieni, kiedy straż zacznie funkcjonować po nowemu, a to nastąpi już jesienią. We wrześniu SM będzie świętowała 30-lecie istnienia. Zaraz po tym święcie rozpoczniemy jej reformowanie – zapowiadał pół roku temu Michał Piszko.
Tyle że znowu na zapowiedziach się skończyło.
Kolejna konkursowa klapa
Ogłoszony w grudnia 2021 roku przez miasto konkurs na komendanta SM nie został rozstrzygnięty. Co prawda tym razem papiery złożyło 5 kandydatów, ale tylko trzech przeszło do kolejnego etapu. Na rozmowie pojawiło się jednak tylko dwóch, bo jeden kandydat (były wysoki oficer policji) w ostatniej chwili wycofał się. Komisja, po przeanalizowaniu wyników testu oraz oceny przeprowadzonej rozmowy, nie wskazała kandydata do zatrudnienia. Na razie pełniącym obowiązki komendanta SM w Kłodzku jest strażnik Leszek Łoś. Co dalej? Burmistrz Piszko w ciągu kilku najbliższych dni ma podjąć decyzję o tym, czy rozpisać nowy konkurs, czy komendanta powołać w wyniku awansu wewnętrznego.
Nic się nie zmani
- Jeśli strażą nie pokieruje nowy prężny komendant, to w tej formacji nic się nie zmieni. Będzie jeszcze większy marazm i zniechęcenie do wszystkiego – ocenia jeden z byłych kłodzkich strażników. - Zrobiła się atrapowa formacja, w której brakuje ludzi do pracy, a od pół roku także samochodu. Jak oni mają działać skoro nie mają auta? A najgorsze jet to, że nikomu nie zależy na tym, żeby auto naprawić albo kupić nowe - dodaje ironicznie.
Burmistrz Piszko pochwalił się ostatnio, że dołożył 10 tys. zł do zakupu samochodu patrolowego dla pograniczników, choć podlegająca pod miasto straż miejska od 6 miesięcy nie ma sprawnego auta. Władze zapewniały, że budżecie na 2022 r. znajdą się pieniądz na nowe auro. I rzeczywiście 100 tys. zł jest w dokumencie zapisane.
Co dalej?
Zdaniem burmistrza obecnie za dużo jest etatów administracyjnych, dlatego pieniędzy na wynagrodzenia dla strażników patrolujących miasto jest za mało. Zapowiadana od listopada ubiegłego roku roszada organizacyjna wiąże się przede wszystkim z oszczędnościami - przynajmniej 100 tys. zł rocznie. Skąd te oszczędności? Straż miejska ma zostać wcielona do urzędu jako wydział. Wtedy nie będzie potrzebna osobna obsługa administracyjna, księgowa i kadrowa. Oby te zapowiedzi zostały w końcu zrealizowane, bo kłodzczanie mają już dość pracy straży miejskiej na pół gwizdka.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.