Rzeź na drodze

Jest 14 października, południe. Pani Beata jedzie samochodem drogą z Polanicy-Zdroju do Szalejowa Dolnego. - Pół km od cmentarza w Polanicy-Zdroju straszna masakra! Pies goni sarnę i rozszarpuje ją na oczach ludzi, którzy zatrzymali się, by ją ratować - relacjonuje kobieta. - Za chwilę wszyscy jesteśmy świadkami jak myśliwy, właściciel psa, strzela do żywej sarny w głowę, by ją zabić. I to wszystko dzieje się na oczach zwykłych ludzi, dla których jest to szok – dodaje. Świadkowie zdarzenia sprawę zgłosili policji. Poinformowali o zdarzeniu także Gazetę Kłodzką. - Wyjaśnijcie nam, dlaczego w tak bestialski sposób traktuje się zwierzęta? - pyta pani Beata. Policja rzeczywiście zajęli się sprawą, tyle tylko, że zgodnie z obwiązującymi w Polsce przepisami dotyczącymi polowań, wszystko było w porządku. Na łąkach między Szalejowem Danym, a Wielisławiem odbywało się wtedy zbiorowe polowanie. Jeden z myśliwych trał jelenia. Ranne zwierze zaczęło uciekać w stronę Polanicy-Zdroju. - W takich przypadkach - zgodnie z przepisami dotyczącymi organizowania polowań – myśliwy musi ruszyć za ranną zwierzyną i dobić ją, by nie stwarzała zagrożenia dla aut i ludzi – mówi Wioletta Martuszewska, rzecznik prasowy kłodzkiej policji. Z policyjnych ustaleń wynika, że myśliwi prawidłowo przeprowadzili całą akcję i nie stworzyli zagrożenia dla przejeżdżających drogą ludzi. - Myśliwy oddał tylko jeden strzał. Potem wspólnie z innymi zapakował zabite już zwierzę na samochód – dodaje oficer prasowa.

Czytaj więcej w Gazecie Kłodzkiej nr 369