reklama

Rzemieślnicze chleby przechodzą do historii

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Rzemieślnicze chleby przechodzą do historii - Zdjęcie główne

Chleb w Gorzanowie był wypiekany w starym piecu opalanym węglem. Niestety wkrótce takie piece całkowicie mogą zniknąć z piekarni w całej Polsce.

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Stali klienci nie mogą się pogodzić z tym, że od 1 lipca nie zjedzą już ulubionego chleba, bułek i rogalików. Rzemieślnicza Piekarnia Gorzanów kończy swoją działalność. Nie zdołała obronić się przed polskim ładem, inflacją i drastycznym wzrostem ceny węgla.
reklama

Firma prowadzona przez Bogusława Klimczuka przez 7 lat zyskała renomę nie tylko w Gorzanowie, ale także okolicznych wioskach i Kłodzku.

- Co najmniej dwa razy w tygodniu jeżdżę wieczorami z Kłodzka do Gorzanowa po świeży chleb i bułki. Takich wypieków nie można kupić w żadnym sklepie – mówi pan Jacek, który jako pierwszy zadzwonił do nas ze smutną wiadomością, że piekarnia kończy działalność. 

Prosty przepis

Przepis na smaczny chleb i sukces był w Piekarni Gorzanów bardzo prosty. 

– Żadnych prochów: polepszaczy, spulchniaczy i konserwantów. Chleb wyrabiamy z mąki, wody, drożdży i soli – mówi Bogusław Klimczuk. - Taki chleb musi kilka godzin rosnąć, zanim trafi do pieca opalanego węglem – dodaje i zaznacza, że w piekarni rzemieślniczej nie przeskoczy się czasu potrzebnego do upieczenia chleba. Poza tym małe piekarnie są bardzo wrażliwe na każde zawirowanie cenowe na rynku, tymczasem w tym roku...

To było szaleństwo

W tym roku niekorzystnych zmian, jakie dotknęły małą rzemieślniczą piekarnię, było bardzo dużo.

- Zaczynając od polskiego ładu, poprzez inflację aż do horrendalnych podwyżek cen za węgiel, którym opalamy przecież nasz piec – wymienia właściciel Piekarni Gorzanów. - Od kilku miesięcy musiałem dokładać do interesu, więc zdecydowałem o zamknięciu firmy – wyjaśnia. 

Próby ratowanie formy niewiele dały, a podwyżki cen chleba o kilkaset procent zniechęciłyby większość klientów. 

Prosto z piekarni

Gorzanowskie wypieki były sprzedawane w piekarni w Gorzanowie (rano i wieczorem oraz w małym punkcie na os. Kruczkowskiego w Kłodzku. 

- Sami piekliśmy i sami sprzedawaliśmy nasze wyroby. One nie trafiały do sklepów. Praktycznie bez reklamy zyskaliśmy stałych klientów i renomę – mówi z dumą Klimczuk, który z wykształcenia jest socjologiem. - Piekarnia w Gorzanowie nie należy do mnie. Ja ją tylko dzierżawiłem, więc może znajdzie się ktoś, kto zechce wznowić tam produkcję, choć w obecnych czasach to chyba niemożliwe – dodaje. 

Odeśpi 7 lat

Bogusław Klimczuk na razie nie myśli o kolejnym interesie. Kiedy wygasi na dobre piec, będzie musiał jeszcze zamknąć firmę.

- Nie mam żalu do rządu, czy kogoś personalnie. Stało się, jak się stało i trzeba się z tym pogodzić. Co dalej? Jeszcze nie wiem, ale na pewno będę chciał najpierw odespać te 7 lat, podczas których musiałem wstawać o 5 rano – śmieje się sympatyczny piekarz z Gorzanowa.

 

 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama