reklama

Przez pierwsze godziny pomagał ewakuowanym mieszkańcom Kłodzka

Opublikowano:
Autor:

Przez pierwsze godziny pomagał ewakuowanym mieszkańcom Kłodzka - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPan Konrad (dane do wiadomości red.) opowiedział nam o pierwszych godzinach akcji ewakuacyjnej w Kłodzku.
Reklama lokalna
reklama

Do Kłodzka przyjechałem z Kudowy Zdrój późnym wieczorem, dokładnie o 21:30, w sobotę 14 września. Na rogatkach miasta natknąłem się na policję, ale niestety nie potrafili mi powiedzieć, gdzie mogę się udać, by pomóc. Postanowiłem więc skierować się do amfiteatru. Tam, około godziny 22:00, jeden z mężczyzn ze sztabu kryzysowego oznajmił, że kończą działania. Rzeka przerwała wały.

„Lekko przegraliśmy” – powiedział ze smutkiem, jednak nie wszyscy się poddali. Do godziny 23:00 zdołaliśmy załadować piasek do worków, które własnym autem rozwiozłem na różne posesje. Jedną z nich była Ostatnia 1, gdzie mieszkała starsza para – mężczyzna po udarze.

Walcząc z czasem – pomoc dla mieszkańców

Od 23:00 do 1:00 obdzwoniłem wszystkie numery alarmowe i sztaby kryzysowe, jakie tylko przyszły mi do głowy. Jednak z każdej strony słyszałem tylko, że mają już wystarczającą liczbę ludzi. Postanowiłem więc udać się w okolice mostu gotyckiego, gdzie rozmawiałem ze strażakami. Około godziny 1:00, gdy strażacy opuścili miejsce, wróciłem do amfiteatru, by pobrać jeszcze jakieś worki dla mieszkańców. Niestety, nic już nie zostało. Ochrona poinformowała mnie, że nie ma innego punktu ładowania worków. Skontaktowałem się więc z Państwową Strażą Pożarną, a oni przekierowali mnie do zarządzania kryzysowego, gdzie dowiedziałem się, że dla ewakuowanych został otwarty punkt w krytej pływalni.

Wielki chaos

Wybrałem się tam, choć wątpiłem, czy rzeczywiście mogę się jeszcze na coś przydać. Przed 1:30 wszedłem do łącznika z SP3, gdzie zastałem jedynie zarządcę pływalni, konserwatora, jedną panią ze szkoły i jednego ewakuowanego motocyklistę. Byłem w szoku – gdzie podziało się to wsparcie, o którym słyszałem? Dopiero po godzinie dotarło sześciu żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej i czterech harcerzy, w tym mój znajomy z Poznania. Chaos i dezorganizacja były porażające.

Nikt nie wiedział, gdzie powinny stanąć łóżka, a część z nich była przechowywana w starym mieszkaniu z uszkodzoną instalacją wodną – część łóżek była mokra, a niektóre już pleśniały. Nie pozwolono nam jednak wyciągnąć więcej łóżek, bo sztab nie przewidywał, że będzie potrzebnych więcej niż szesnaście.

Punkt ewakuacyjny w krytej pływalni

Z harcerzami zorganizowaliśmy punkt meldunkowy, chcąc wiedzieć, kim są ewakuowani i skąd przybyli. Nasza inicjatywa nie była mile widziana, zbywano nas aż do przyjazdu pewnej pani w żółtym sztormiaku. Dla nas, wolontariuszy i WOT, nie było przygotowanego absolutnie nic – nawet wody. Dopiero wojsko przywiozło wodę w butelkach w środku nocy, a około 1:00 dotarło dwudziestu żołnierzy WOT, którzy rozłożyli dodatkową salę z łóżkami. Niestety, o 2:00 pojechali na akcję, a potem o 3:00, na rozkaz dowództwa, pospiesznie się ewakuowali. Straciliśmy całą noc, marnując czas i ludzi, którzy czekali bezczynnie na rozkazy. Mogliśmy w tym czasie rozłożyć wszystkie dostępne łóżka – według relacji strażaka z OSP, który przyjechał o 7:00, mogło ich być nawet 250.

Nad ranem zaczęły pojawiać się problemy z prądem, więc wpadliśmy na pomysł, by wywiesić kartki na windzie, ostrzegając przed jej używaniem. Niestety, zarządca uznał to za przesadzone działanie. Udało się przynajmniej wywiesić informację, by nie pić wody z kranów, ale była to nasza własna inicjatywa. Prosiliśmy o przedłużacze, ale znaleźliśmy tylko jeden – drugi zarządca używał do ładowania telefonu.

Pomoc od mieszkańców Kłodzka

O świcie, zmęczony i rozczarowany, napisałem post na lokalnym forum „Kłodzko 998 Alarmowo”, prosząc o czajniki, jedzenie i przedłużacze. Nie mieliśmy pojęcia, czy zarząd kryzysowy cokolwiek zagwarantował, a ewakuowani często mieli tylko to, co na sobie. Cała organizacja leżała, a dzięki naszej improwizacji i współpracy udało się w ogóle rozkręcić działanie punktu ewakuacyjnego. Posty na forum zmobilizowały mieszkańców, którzy zaczęli dostarczać dary. Gdyby nie oni, nic by z tego nie wyszło.

Około 11:00 przyjechali ludzie ze sztabu kryzysowego. Nawet nie raczyli się z nami, wolontariuszami, przywitać. Poszli prosto do zarządcy i z darów, które zebraliśmy, zrobili sobie kawę. Niedługo później pojawiła się ekipa TVP, która, zainspirowana postami o zbiórce darów, przyjechała nagrać materiał. My, wolontariusze, odmówiliśmy wywiadów, widząc to, jak niektórzy funkcyjni traktowali naszą pracę.

Całą noc walczyliśmy, nie śpiąc prawie wcale, a potem przyszli przedstawiciele zarządu kryzysowego, przejęli punkt ewakuacyjny i zaczęli „organizować” pomoc z darów, które zebraliśmy my – mieszkańcy i wolontariusze. Bez nich nic by nie było. Chwała wszystkim „bezimiennym” bohaterom, którzy w tych dniach dali z siebie wszystko dla Kłodzka.

 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama