reklama

Prognozuje LAWINY

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Prognozuje LAWINY - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościDziś jest ratownikiem zawodowym Grupy Wałbrzysko-Kłodzkiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego
Reklama lokalna
reklama

Dziś jest ratownikiem zawodowym Grupy Wałbrzysko-Kłodzkiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego

Zbigniew Jagielaszek pracę w ratownictwie górskim zaczął w 1979 roku. Dziś jest ratownikiem zawodowym Grupy Wałbrzysko-Kłodzkiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Mieszka i pełni służbę w Międzygórzu, u stóp najwyższego szczytu ziemi kłodzkiej. Swoją wiedzą i przemyśleniami podzielił się z Przemysławem Ziemackim Śnieżnik to jedyne miejsce na ziemi kłodzkiej, gdzie występuje zagrożenie lawinowe. Można powiedzieć – prawdziwe góry... Rzeczywiście, od kilkunastu lat, razem z Mariuszem Grudniem, zajmujemy się prognozowaniem lawin. W okresie zalegania pokrywy śnieżnej kilka razy w tygodniu sprawdzamy miejsca potencjalnego zagrożenia, głównie Wielki Lej na wschodnim stoku Śnieżnika. W tej części Masywu dominują wiatry południowe i południowozachodnie. W związku z tym w Wielkim Leju gromadzi się śnieg z całego szczytu. Gdy w innych miejscach pokrywa ma grubość 1,5 metra, w Leju potrafi być 5-6 metrów. Zeszła tam kiedyś lawina? Drzewa w dole Leja są całe, więc najprawdopodobniej od wielu lat nie było tam dużej lawiny, ale kilkumetrowe zsuwy zdarzają się regularnie. Na naszym terenie jedyna duża lawina, jaką pamiętam, zeszła w lipcu 2011 roku. Była to lawina gruntowa. Na stoku Średniaka, w miejscu gdzie występuje ciek wodny, po obfitych opadach deszczu, powstało osuwisko o długości 290 metrów. Czy Wielki Lej to miejsce, którego należy unikać, gdy leży tam śnieg? Tak bym tego nie ujął. Jest to na pewno miejsce dla wytrawnego turysty, człowieka, który szuka kontaktu z naturą i samotności w górach, i przede wszystkim tacy ludzie się tam zapędzają. Wielki Lej od najbliższego szlaku turystycznego dzieli 300 metrów. Zimą panują tam zwykle bardzo dobre, ale jednocześnie trudne, warunki do uprawiania narciarstwa ski-tourowego. Gdy słońce przygrzewa, a potem szybko łapie mróz, powierzchnia staje się bardzo śliska. Przed wyjściem na Lej doradzałbym sprawdzenie zagrożenia lawinowego na stronie internetowej GOPR- u i stosowanie się do lawinowego ABC. Wyjątkowość Śnieżnika to nie tylko kwestia możliwości występowania lawin, ale także tego, że posiada on cechy typowo wysokogórskie, na przykład piętra roślinności. Czy to znaczy, że w oczach ratownika górskiego jest numerem jeden w regionie? To nie do końca tak. W górach, w każdym miejscu można zabłądzić, wszędzie może przyjść mgła. Masyw Śnieżnika i Góry Bialskie to teren stosunkowo odludny, z dużymi odległościami. Na przykład przejście trasy z Międzylesia na Śnieżnik nawet latem zajmuje około 8 godzin, natomiast zimą, jeżeli nie ma się nart ani rakiet, ten czas wydłuża się do 15 – 16 godzin. W tym tkwi trudność tego terenu. Jak ocenia Pan turystów odwiedzających Masyw i Góry Bialskie? Jest to generalnie rejon spokojny, turystów nie jest dużo. Może wyjątkiem jest Czarna Góra, ale jest związane z narciarstwem zjazdowym. Wzmożony ruch w górach występuje tylko w długie weekendy. Tendencja jest taka, że turyści, którzy chodzą po górach są do tego coraz lepiej przygotowani. Mam na myśli profesjonalną odzież i obuwie. Sporo ludzi dysponuje już GPSami. Prawie wszyscy mają komórki. Przekłada się to na mniejszą ilość wypadków. Zdecydowanie mniej, niż kiedyś, jest w związku z tym akcji poszukiwawczych. A jakie wypadki dominują w statystykach stacji w Międzygórzu? Stłuczenia i skręcenia. W kolejności też zagubienia, ale jak już wspominałem bardzo pomagają komórki. Czasem wystarczy dać turyście wskazówki przez telefon i chwilę później dzwoni, że wszystko w porządku. Trzeba jednak pamiętać, aby w górach nie lekceważyć nawet pozornie błahych sytuacji. W niedzielę, 26 stycznia, pewien turysta upadając rozbił sobie głowę. Początkowo wydawało się, że nic mu nie jest, ale zaraz potem doznał amnezji i zaczął puchnąć. Trafił do szpitala. Lepiej dmuchać na zimne.

Więcej w najnowszym wydaniu "Gazety Kłodzkiej" nr 229.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama