Pracownicy pod murem

Jesienią ubiegłego roku do Zakładu Usług Komunalnych w Bystrzycy Kłodzkiej weszli policjanci. Rozpoczęło się śledztwo. W czerwcu tego roku prezes i dwóch kierowniku ZUK-u usłyszeli zarzuty. W lipcu przeciwko całej trójce skierowano do sądu akt oskarżenia. Proces w kłodzkim sądzie ruszy po wakacjach. - Nie wyobrażamy sobie sytuacji, że na ławie oskarżonych będą siedzieć prezes i dwaj jego kierownicy a my – pracownicy – będziemy wzywani na świadków. Taka sytuacja to postawienie nas pod murem – mówią ludzie pracujący w ZUK-u, z którymi rozmawialiśmy. - Ta sprawa karna dotyczy, tego co działo się w naszej firmie, więc na pewno będziemy wzywani, jako świadkowie – mówią zaniepokojeni pracownicy. Ich zdaniem już teraz sytuacja w ZUK-u jest fatalna. - Prezes daje nam do zrozumienia, że nikt go ze stołka nie ruszy, że dociągnie do emerytury – mówią pracownicy ZUK-u. -Już teraz są naciski, próbuje się nas zastraszać albo przekupywać. Liczba członków Solidarności zmalała z 32 do 19 – dodają. Dlatego zakładowa Solidarność napisała pismo do szefa rady nadzorczej ZUK-u o urlopowanie prezesa Kazimierza S. Czy to przyniesie oczekiwany efekt? - Tak naprawdę to w Bystrzycy decyzje podejmuje jedna osoba – burmistrz Renta Surma i to do niej, za pośrednictwem Gazety Kłodzkiej, kierujemy proste pytanie: co Pani na to? - puentują pracownicy ZUK-u. Burmistrz Surma już kilka razy, podczas sesji odnosiła się do sprawy. Za każdym razem zasłaniała się zasadą domniemania niewinności.