Pozbierał śmieci, zostawił drewno

O nieuprzątniętych łachach śmieci już raz pisaliśmy. Pod koniec czerwca wezbrane wody Nysy Kłodzkiej naniosły na brzegi tony śmieci. W Kłodzku przy tamie i promenadzie woda wyrzuciła na brzeg nie tylko gałęzie i konary drzew, ale także plastikowe butelki i puszki i papiery (patrz zdjęcia). Leżą, szpecą i niestety śmierdzą. - Napisałem w tej sprawie do Wód Polskich, bo to ta instytucja odpowiada za rzeki – mówi Michał Piszko, burmistrz Kłodzka. - Wody polskie odpowiedzialność za uprzątnięcie śmieci przerzuciły na właścicieli elektrowni wodnych – dodaje Piszko. – Na podstawie obowiązujących pozwoleń wodnoprawnych za utrzymywanie koryta rzeki Nysy Kłodzkiej i kanału Młynówka odpowiadają korzystające z jazów i odcinków rzeki małe elektrownie wodne zlokalizowane na tym terenie – odpowiadają Wody Polskie. - Właściciele małych elektrowni wodnych zostali zobligowani do usunięcia plastiku, gałęzi, konarów, pni oraz innych nieczystości w ciągu 14 dni od otrzymania wezwania. Jeśli nie podejmą konkretnych działań, to służby Wód Polskich zajmą się usunięciem odpadów w ramach prac awaryjnych, a potem dokonają rozliczeń finansowych za te prace – dodają. Jerzy Pomachaczi, właściciel jednej z elektrowni wodnych na kanale Młynówka wcale nie uchyla się od odpowiedzialności. - Wyzbierałem już śmieci. Przy tamie pozostały tylko gałęzie i konary. Jest tego dużo. To dobre drewno opałowe i chętnie jest komuś oddam za darmo. Mało tego nawet potnę, byleby tylko przyjechał i je zabrał – deklaruje Pomachaczi.