Powódź 2024. Wjeżdżając do Morzyszowa przez most nad Nysą Kłodzką można zobaczyć, że nie ma na mim barierek. Zamiast nich stoją plastikowe tymczasowe zabezpieczenia, ale przecież od powodzi minęło już ponad 8 miesięcy. Kawałek dalej olbrzymia sterta popowodziowych konarów - wciąż nie wywieziona.
Kolejne dwie stery popowodziowych śmieci leżą na moim polu. Firma, która ma je wywieźć nie odbiera telefonów – mówi rozgoryczony Krzysztof Doliński, sołtys Morzyszowa. On przeżył już trzecią powódź.
We wrześniu ubiegłego roku poziom wody podczas powodzi był w moim gospodarstwie taki sam jak w 1997 roku
– dodaje.
Pan Krzysztof osuszył już swój budynek mieszkalny. Teraz czeka na firmę, która zrobi remont. Z tym jest jednak problem, bo firmy budowane mają tyle zleceń, że nie wyrabiają się.
A sam remontować nie mogę, bo potem nie rozliczą mi pieniędzy – mówi sołtys. Na wszystko trzeba mieć faktury i rachunki – dodaje. Jego zdaniem Morzyszów, z racji swojego położenie, jest wioską zapomnianą, do której popowodziowa pomoc wciąż jeszcze nie dotarła. Czy to się zmieni?
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.