Powódź 2024. Kilka dni po powodzi do Kłodzka zaczęły przyjeżdżać tiry z pomocą z fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Szerokim strumieniem zaczęły płynąć woda mineralna, produkty żywnościowe i chemiczne oraz osuszacze i nagrzewnice.
Tir z takimi właśnie agregatami, wartymi ok. 300 tys. zł, został zatrzymany w nocy przez grupę ludzi na ulicy Objazdowej w Kłodzku, kiedy przekierowano go z jednego powiatowego huba do drugiego. Na nagrzewnice i osuszacze czekali nie tylko ludzie, ale i wózki widłowe, choć nikt wcześniej nie prosił nikogo o taką pomoc. Podjęto próbę zatrzymania tira i jego rozładowania. Zaalarmowano policję.
Od policjantów i policyjnych wozów było aż niebiesko – opowiada nam jeden ze świadków. Były kłótnie i pyskówki, ale na szczęście tir dotarł tam, gdzie powinien, czy do powiatowego huba.
Sprawa próby przejęcia tira z pomocą dla powodzian trafiła na biurko prokuratora i... Bardzo szybko, bo już po kilku dniach została umorzona.
25 września zapadło postanowienie o umorzeniu postępowania przed jego wszczęciem – mówi Grzegorz Howorski, zastępca prokuratora rejonowego w Kłodzku. Sprawa był rozpatrywana pod kątem usiłowania kradzieży zuchwałej o wartości powyżej 200 tys. zł. Umorzono ją z powodu braku znamion czynu zabronionego. W ocenie prokuratury doszło do nieporozumienia na linii WOŚP – starostwo w Kłodzku, a nie próby kradzieży. Grupa kłodzczan chciała po prostu pomóc w rozładunku tira. Postanowienie o umorzeniu nie jest prawomocne – dodaje prokurator Howorski.
Z taką oceną wydarzeń nie zgadzają się przedstawiciele kłodzkiego starostwa. Wnieśli zażalenie na postanowienie prokuratury, ale nie wiadomo, czy zostanie ono uznane, bo stroną jest fundacja WOŚP, a nie kłodzkie starostwo.
Sprzęt w tirze należał do WOŚP, ale odbiorcą było kłodzkie starostwo i jeśli doszłoby do kradzieży my, a właściwie powodzianie, bylibyśmy pokrzywdzeni. W tym sensie też jesteśmy stroną
– zauważa Małgorzata Jędrzejewska-Skrzypczyk, starostwa kłodzki.
Co ważne agregaty do osuszania zalanych mieszkań nie zostały zajęte przez policję jako dowód w sprawie.
Już na drugi dzień po tym zdarzeniu zaczęliśmy je wydawać powodzianom
– mówi Michał Cisakowski, członek Zarządu Powiatu Kłodzkiego.
Sprawa tira z osuszaczami budzi w Kłodzku wiele kontrowersji. Są ludzie, którzy bronią grupy ludzi, która – jak mówią - chciała tylko pomóc w rozładunku, bo w tym czasie do kłodzka przyjechało kilka tirów. Są jednak i tacy, którzy w taki wolontariat nie wierzą.
Po pierwsze trudno uwierzyć w spontanicznych wolontariuszu, którzy w środku nocy czekają z wózkami widłowymi, żeby pomóc w rozładunku tira z darami dla powodzian – mówi jeden ze świadków zajścia. Po drugie zastanawiające jest to, że ta grupa zatrzymała tira, w którym były agregaty warte ok. 300 tys. zł, a nie takiego z wodą mineralną, czy papierem toaletowym – dodaje.
Czy to koniec sprawy, czy będzie jakiś jej ciąg dalszy? Teraz prokuratura musi rozpatrzyć zażalenie kłodzkiego starostwa.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.