Mężczyzna, który poprosił nas o anonimowość, przyjął ich – jak twierdzi – 33 i pół, ponieważ jedna z kobiet jest w ciąży i wkrótce to grono powiększy się o jeszcze jedną osobę. Początkowo, wraz z żoną, planowali ugościć czwórkę uchodźców.
Mieliśmy mały plan, aby przyjąć czteroosobową rodzinę, choć zdawaliśmy sobie sprawę, że może wiązać się to z lekkim bałaganem, ponieważ nasz obiekt jest w pełni zarezerwowany do końca sierpnia
- mówi.
Jak to się więc stało, że z czwórki osób ta liczba aż tak bardzo urosła?
Z płaczem przybiegł do mnie Sasza, powiedział, że udało się uciec jego siostrze i zapytał, czy nie wziąłbym jej do siebie. Później okazało się, że siostra przyjechała z dwiema koleżankami, a wraz z nimi czwórka dzieci. Tak to się zaczęło
- opowiada.
Trzeba anulować rezerwacje
Na początku, gdy miał pod opieką tylko tę czteroosobową rodzinę, planował podstawić przyczepę kempingową, gdzie mogliby oni przebywać w czasie całkowitego oblężenia obiektu. Jednak wraz z rozwojem sytuacji i ciągłym napływem nowych osób ten pomysł już nie mógł się udać. Mężczyzna zdradził, że na ten moment ma do wykonania ponad 150 telefonów w związku z anulowaniem rezer wacji pokoi.
Nie wszyscy to zrozumieją. Już miałem jeden taki telefon, gdzie pani zdenerwowała się, że nie tak wygląda umowa i mam jej zapewnić inny obiekt o podobnym standardzie
- dodaje.
Kto trafi ł pod jego dach?
Okazuje się, że mężczyzna przyjął tylko ludzi biednych, głównie z okolic Kijowa czy Żytomierza.
Oni przyjeżdżali do mnie chorzy. Wysiadali z pociągu w samych trampkach, bez żadnych bagaży, żeby tylko jeszcze ich babcia lub ciocia też się zmieściły. I tak często się to nie udawało
- opowiada.
Mężczyzna zapewnił im nowe ubrania i buty. Uchodźcy chętnie pomagają w pracach porządkowych, np. sprzątają sale, myją okna.
Pomaga im to zająć czymś głowę, nie myśleć choć przez jakiś czas - dodaje.
Ukraina Ukrainie nie pomaga
Mężczyzna zdradza również, że pomiędzy grupą uchodźców zdarzają się nieporozumienia czy konfl ikty.
Część osób nie jest mobilna, ale na parkingu stoją trzy samochody należące do uchodźców. Jedna z kobiet, która nie ma auta stwierdziła, że nie będzie zapisywać dziecka do szkoły, bo chce poszukać sobie tutaj pracy i nie będzie w stanie go zaprowadzać. Droga do szkoły to ok. 3 km, więc dość daleka i uciążliwa, szczególnie w niepogodzie. Zaproponowałem, żeby zapytała mobilną koleżankę, której dziecko będzie uczęszczało do szkoły, czy jej dziecko nie będzie mogło się zabierać razem z nimi. Na co ona stwierdziła, że tego nie zrobi, bo „Ukraina Ukrainie nie pomaga”
- opowiada.
To tylko jeden z przykładów, jednak takich sytuacji było więcej. Mężczyzna zwołał zebranie.
Słuchajcie, Polak pomaga Ukraińcom, bo jest ciężka sytuacja. Polacy stali się rodziną, a Wy dla siebie jesteście wilkiem? Uświadomiłem im, że od jutra nie ma tu takich sytuacji. Dało to fajny efekt, teraz jest już pomiędzy nimi zgoda i pomagają sobie - dodaje.
Zarzucali mu pomoc dla pieniędzy
Mężczyzna poświęcił się w całości tej sprawie i jak przyznaje, miewa przez to trudne chwile, gdy chociażby nie ma czasu dla własnej rodziny. Szczególnie go poruszyło to, że niektórzy zarzucali mu, iż robi to tylko dla pieniędzy. Konkretniej dla 40-tu złotych dziennie, które rząd postanowił przeznaczyć na jednego Ukraińca zamieszkującego u darczyńcy udostępniającego mu swój dom. Opowiadając nam o tym, nie krył łez.
Usłyszałem, że obmyśliłem sobie interes, bo dostanę 40 zł. Nie chodzi mi o żadne pieniądze, tylko o pomoc. Za apartament, w którym mieszka 5 osób, ktoś powie – dostaniesz 200 zł dziennie. No tak, ale muszę ich jeszcze wyżywić, nikt nie patrzy też na to, ile to wszystko zajmuje czasu
- mówi poruszonym głosem
My za tydzień wracamy
Na względzie ma przede wszystkim dobro dzieci i to głównie dla nich działa w tej sprawie.
Te dzieci są bardzo radosne, wychodzą z przedszkola, cieszą się. Mają tam dobrze
- mówi.
Mężczyzna pomaga uchodźcom również w znalezieniu pracy. Stwierdził, że bez problemu jest w stanie zorganizować im busa nawet do pracy za granicą.
Są bardzo chętni do pracy. Powiedziałem im, że jestem gotowy zapewnić im dach nad głową przez dwa miesiące, dwa lata, ile będzie trzeba. Mimo to, chcą pracować. „My za tydzień wracamy na Ukrainę” - tak do mnie mówią
- dodaje.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.