Dlaczego Czesi masowo ruszyli w tym roku do naszych sklepów? Zachętą dla nich są ceny, bo w Polsce obniżono VAT na paliwa i wprowadzono zerową stawkę na produkty spożywcze. Czeskie samochody można zobaczyć na parkingach niemal przy każdym sklepie w rejonie przygranicznym. Czesi przeważnie kupują: mięso i wędliny, nabiał, środki czystości, cukier, owoce i warzywa. O zakupowych wojażach Czechów piszą nie tylko polskie gazety i portale. Czeska telewizja Seznam zrobiła o tym duży materiał.
Nie tylko spożywka
Dziennikarza TV Seznam podkreślają, że zakupy w Polsce nadal się Cechom opłacają. I tak będzie co najmniej do końca roku. Rząd Petra Fiali nie planuje u naszych południowych sąsiadów zmiany podatku VAT na żywność. Dlatego klienci zza południowej granicy na jednych dużych zakupach mogą zaoszczędzić nawet 1200-1500 koron (230-280 zł).
- Kupując w Lidlu w Polsce oszczędzam średnio ok. 1200 koron. Ale nie trzeba kupować w sieciówkach, jeśli ktoś tego nie lubi. Mali handlarze mają produkty lepszej jakości Od lat chodzimy na przykład na targ warzywny, gdzie wszystko jest świeże i tańsze niż w Czechach – ocenia Jana Gvizdova. - Weźmy np. meble, które w większości są produkowane w Polsce i są sprzedawane w Czechach po skandalicznych cenach. Na meblach do samej sypialni w tym roku zaoszczędziłem 22 tys. koron – wylicza Czeszka.
Tańsze tankowanie
Czesi, przyjeżdżając do nas na zakupy, odwiedzają także stacje benzynowe, w których mogą kupić tańsze niż niż u nich paliwo. Na jednym litrze zyskują ok. 4-5 koron (ok. 90 groszy). Nic dziwnego, że kierowcy zza południowej granicy leją pod korek, a niektórzy tankują jeszcze do kanistrów. A ci Czesi, którzy nie maja aut, przyjeżdżają do nas na zakupy busami lub autobusami. Na czeskich forach internetowych znaleźć można ogłoszenia o wycieczce na zakupy do Polski. Oferują je prywatni przewoźnicy.
Co na to Polacy?
Coraz więcej klientów narzeka na czeską inwazję zakupową.
- Czasami przez tych dodatkowych klientów nie można zleźć miejsca na parkingu przy sklepie. Człowiek jeździ i nic. Wszystko zajęte, bo co czwarty, piąty samochód jest na czeskich blachach – mówi Jan Korwacki, którego spotkaliśmy przy markecie w Kłodzku. - Nasi handlowcy mają większy utarg, ale przez to nam gorzej robi się zakupy. Nie wiem, co to będzie w grudniu, przed świętami. Czy wytrzymamy ten czeski potop – dodaje.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.