reklama

Podpalacze na wolności

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Podpalacze na wolności - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościUjawniamy kulisy dwóch dużych pożarów zakładów przemysłowych.
Reklama lokalna
reklama


W maju ubiegłego roku paliło się w zakładzie produkcji zapałek w Bystrzycy Kłodzkiej. Po kilkumiesięcznym śledztwie prokuratura nie ma wątpliwości – było to podpalenie. Jego sprawca pozostaje wciąż na wolności. Podobnie rzecz się ma z sierpniowym pożarem fabryki kołder w Młynowie - podsumowuje Przemysław Ziemack

Okoliczności towarzyszące pożarowi bystrzyckiej fabryki zapałek Euromatch można określić jednym słowem - dziwne. Przypomnijmy, 25 maja nad ranem zaczęła palić się jedna z hal. Obiekt służył do celów magazynowych. Wydobywający się z budynku dym zauważył patrol policji. Do akcji gaśniczej skierowano osiem zastępów straży pożarnej. Straty oszacowano na ponad 180 tysięcy złotych. Według hipotezy biegłego, powołanego przez bystrzycką prokuraturę, ktoś rozlał łatwopalną ciecz pod europaletami, na których znajdowały się półfabrykaty, a następnie podłożył ogień. Do dzisiaj nie udało się jednak ustalić ani tego kto był podpalaczem, ani nawet wytypować podejrzanych o dokonanie tego czynu.


Kilka hipotez
Wiadomo, że bystrzycka prokuratura brała pod uwagę motyw zemsty dokonanej przez zwolnionego pracownika, jednak w toku śledztwa nie znalazła dowodów potwierdzających taką tezę. Pod uwagę nie było za to brane podpalenie na zlecenie właściciela dla uzyskania odszkodowania. Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, feralnego dnia hala magazynowa nie była ubezpieczona od pożaru.

Wiele wskazuje jednak na to, że sprawca dobrze znał teren zakładu. Ogień podłożono akurat w tym budynku, który nie posiadał automatycznego systemu przeciwpożarowego. Zagadkowe wydaje się również to, w jaki sposób sprawca zdołał dostać się niezauważony na teren dozorowany przez stróża i dlaczego to nie ochroniarz, lecz patrol policji wykrył pożar. Kolejna hipoteza w tej sprawie mówi o tym, że podpalacz wszedł do środka forsując jedno z dużych okien znajdujących się na południowej ścianie budynku.

- Niestety wiele śladów zatarł ogień – mówi Jan Sałacki, szef Prokuratury Rejonowej w Bystrzycy Kłodzkiej. Od wysokiej temperatury, jaka powstała podczas pożaru, popękały szyby, a aluminiowe ramy uległy odkształceniu. - Nie można ustalić ewentualnej drogi, jaką podpalacz wszedł do wnętrza hali – dodaje prokurator.

Więcej w 173. numerze Gazety Kłodzkiej

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama