Paru strzela, setki cierpią

Strzelnica pomiędzy ul. Kłodzką, a drogą krajową nr 33 w Bystrzycy Kłodzkiej od wielu miesięcy spędza sen z powiek okolicznym mieszkańcom. - W weekendy nie da się żyć. Od rana do zmierzchu słychać odgłosy strzelania – mówią ludzie. Jesienią ubiegłego roku pod petycją w sprawie uciążliwej strzelnicy podpisało się 600 osób. Domagali się między innymi wykonania badań, które zmierzyłyby poziom hałasu. I co? Niestety nic, dla burmistrz Renaty Surmy ważniejsza okazała się grupa ludzi lubiących postrzelać, skupiona w UKS- -ie Trzy Twierdze (ten klub prowadzi strzelnicę), niż 600 protestujących, którzy mają dość odgłosów Dzikiego Zachodu. - USK i burmistrz odpowiedzieli na nasz protest. Problem w tym, że nic z tych pism nie wynika, bo nie zmierzono poziomu hałasu – mówi Maciej Bielas, jeden z protestujących. Po co mierzyć, wszystko jest ok Co zatem jest w pismach od UKS-u i burmistrz Surmy? Zamiast konkretów (np. macie lub nie macie rację, bo firma taka a taka zmierzyła poziom hałasu i wyszło tyle i tyle decybeli) ogólniki i zapewnienia. - W toku rozpatrywania petycji nie znaleźliśmy podstaw, aby zlecić podmiotowi trzeciemu przeprowadzenie badań natężenia hałasu emitowanego w trakcie użytkowania strzelnicy – poinformowała protestujących burmistrz Surma. - Przy obecnym poziomie użytkowania strzelnicy, nie można wskazać na tego rodzaju zakłócenia w korzystaniu z nieruchomości sąsiednich, które przekraczałyby przeciętną miarę – dodaję i zaznacza, że nie ma tym samym podstaw, aby strzelnicę zamknąć lub ograniczyć jej działalność. Rodzi się pytanie: jak ustalono, że użytkowanie strzelnicy nie przekracza norm hałasu, skoro nie zlecono badań? Tego burmistrz Surma w piśmie nie wyjaśniła. - Jeśli strzelnica jest super, a hałas przez nią wytwarzany niewielki, to dlaczego pani burmistrz nie zlokalizowała jej na działce gminnej, gdzieś w swojej wiosce, tam gdzie mieszka? Dlaczego radny powiatowy Jacek Hecht nie zrobił jej w swoim Kłodzku, tylko pod naszymi domami? - pytają retorycznie mieszkańcy Bystrzycy. Mamy broń, możemy wszystko Ostatnio wyszło też na jaw, że określenie Dziki Zachód nie dotyczy tylko strzelania i hałasu. UKS Trzy Twierdze dostał w dzierżawę od miasta dwie działki. Okazało się, że to za mało, więc bez pytania wszedł na prywatną działkę jednego z mieszkańców. Takie działanie chyba zaprzecza pisemnym zapewnieniom szefa UKS-u, Jacka Hechta (radny powiatowy PiS), że: „Naszym zamiarem jest zgodne współżycie z lokalną społecznością”. Do tematu będziemy wracać, szczególnie, że w Bystrzycy Kłodzkiej chcą wybudować kolejną strzelnicę Małe miasto – dwie strzelnice Władze Bystrzycy Kłodzkiej podjęły kontrowersyjną decyzję o wydzierżawieniu gminnych gruntów pod strzelnicę, nie tylko bez skonsultowania tego ze swoimi mieszkańcami, ale nawet bez powiadomienia ich o tym szatańskim planie. Ludzie robią teraz wszystko, aby zablokować inwestycję. Na razie pomocne okazały się deszcze, po których roboty przerwano. Przypomnijmy. Mieszkańcy ul. Kolonia o inwestycji dowiedzieli się w marcu tego roku, kiedy inwestor zaczął wycinać krzaki. Rozpoczęli nierówną walkę z urzędami. Zaczęli pisać do burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej, Starostwa Powiatowego w Kłodzku, wojewody, nadzoru budowlanego i Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. - Mamy nadzieję, że wojewoda zablokuje budowę strzelnicy – mówią zrozpaczeni mieszkańcy. - Wynajęliśmy dobrego adwokat, który reprezentuje nasze interesy – dodają. Nową przesłanką, dzięki której postępowanie może być wznowione, jest ekspertyza ornitologiczna, która jednoznacznie wskazuje, że na terenie sąsiadującym ze strzelnicą występuje siedlisko lęgowe derkacza.