reklama

Oktawiec: B jak Bezprawie

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Oktawiec: B jak Bezprawie   - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Szokująca opowieść Krzysztofa Oktawca. Czy rzeczywiście tak jest na kłodzkim basenie?
reklama

 

Przepraszam tych, którzy oczekiwali - przy literze B - felietonu z hasłem Burmistrz lub Bogusław, ale wydarzyło coś tak ciekawego, że trzeba to szybko opisać. Natomiast o burmistrzu będzie przy okazji liter C jak Cwaniak lub D jak Despota.

Poniższa historia wydarzyła się w środę 26 września i jest zarazem śmieszna, jak i przerażająca. Przerażająca w kontekście tego, do czego zdolni są ludzie burmistrza Bogusława Szpytmy wobec osób im nieprzychylnych. O godzinie 13.45 zaprowadziłem syna na krytą pływalnię w Kłodzku, na naukę pływania. Oprócz jego i instruktora, na basenie  (w wodzie) przebywały jeszcze dwie osoby. Na trybunach zasiadłem samotnie. Po dwóch minutach stwierdziłem, że jest za gorąco (30 stopni powietrza) i wyszedłem usiąść na korytarzu z widokiem na niecki basenu. Nie dane mi było jednak zagłębić się w lekturę podręcznika „Ucz się inteligentnie”, gdyż napatoczyło się dwóch dżentelmenów: Prezes Zakładu Administrowania Mieszkaniami Gminnymi Artur Paprota i członek zarządu odpowiadający za Twierdzę  - Dariusz Rzepa. Ten drugi to były ksiądz redemptorysta, który do Kłodzka trafił z parafii z Niemiec, a po zrzuceniu sutanny oddaje się urokom życia z małżonką. Obaj ci panowie podeszli do mnie i około 10 minut rozmawialiśmy o niczym. Ciekawie zaczęło się, gdy Artur Paprota nagle stwierdził, że ode mnie czuć alkohol, widocznie spożywałem go na terenie basenu, a to jest niezgodne z regulaminem. Wobec absurdalności zarzutu odrzekłem, że na takim poziomie dyskutować nie będę i niech wzywają policją jak mają jakieś podejrzenia. Prezes Paprota udał się po kierownika basenu, który przyszedł i oznajmił, że zgodnie z regulaminem obiektu nie wolno spożywać na jego terenie alkoholu. Będąc trzeźwym jak niemowlę i nie widząc w pobliżu żadnego alkoholu poczułem w powietrzu opary totalnego absurdu i ordynarnej prowokacji. Czekałem jednak cierpliwie na koniec lekcji syna i dalszy ciąg przedstawienia w wykonaniu urzędników. Po chwili nieobecności, Artur Paprota i kierownik basenu (nazwisko nieistotne, gdyż był w tym wszystkim tylko pionkiem) wrócili na korytarz i zakomunikowali mi, że było zgłoszenie spożywania alkoholu na terenie obiektu, a jestem tylko ja, wiec to muszę być ja. Ponieważ czułem się jak Alicja w Krainie Czarów, odrzekłem tylko, żeby wezwali policję lub ja to zrobię. Po około 10 minutach oczekiwania pojawiła się Straż Miejska w osobie dwóch mundurowych. Gdzie jest ten awanturujący się?- zapytali strażnicy, po czym zrobili oczy jak spodki, gdy Paprota  i Rzepa wskazali mnie. Wobec komizmu sytuacji poszedłem z panami strażnikami do samochodu, gdzie wylegitymowano mnie i spisano notatkę. Grzecznie poproszono mnie o dmuchnięcie. Grzecznie, gdyż Straż Miejska nie ma uprawnień ani sprzętu do badania trzeźwości. Dmuchnąłem. Strażnik zapisał, że nie wyczuwa alkoholu, że wezwanie jest bezpodstawne. Następnie strażnicy wyrazili zdziwienie całą sytuacją i  rozstaliśmy się. Po całym zajściu zadzwoniłem do komendanta Straży Miejskiej w celu dodatkowego opisania prowokacji (wszystkie rozmowy telefoniczne w SM są nagrywane). Można byłoby się śmiać z całej sytuacji, gdyby nie świadomość do jakich chamskich zachowań zdolni są rycerze burmistrza Szpytmy. Są jednak w tych zachowaniach głupi i niekompetentni. Ich prowokacja miała sporo luk. Gdybym faktycznie był pod wpływem alkoholu nie wydano by mi dziecka w przedszkolu. Rozmawiałem z nauczycielką, więc łatwo by poznała. Z przedszkola na basen szliśmy 10 minut i trochę ciężko byłoby coś spożyć. Na terenie basenu jest monitoring i są pracownicy. Musiałbym być skończonym idiotą, aby w takich warunkach popijać. Gdyby zarzut picia alkoholu był trafiony, zostałyby jakieś flaszki lub puszki na terenie basenu. Takimi twardymi dowodami nie dysponowano. Gdyby faktycznie Paprota wyczuł alkohol, to spokojnie wezwałby policję. A tak próbowano wmanewrować w sprawę podległych burmistrzowi strażników. Co więcej, jakbym faktycznie śmierdział alkoholem, to co do tego ma prezes ZAMG-u? Czy obwąchuje wszystkich wchodzących na teren obiektu? Pan prezes ma głowę prawie pół metra wyżej niż normalni ludzie, więc jego oddech czują jedynie ptaki, więc ja nie wiem, czy to nie jego własny oddech wpłynął na percepcje i go nie zmylił. Ta chamska i nieudolna prowokacja i próba zdyskredytowania mojej osoby jest jedynie kolejnym argumentem za pójściem do referendum. A tak swoją drogą to kac jest czymś co przemija, w przeciwieństwie do głupoty.

Krzysztof Oktawiec*

 

 

*Krzysztof Oktawiec (lat 38) - magister Politologii i Nauk Społecznych ze specjalizacją dziennikarską, studia podyplomowe Audyt i Kontrola Wewnętrzna w Gospodarce i Administracji, audytor II stopnia, pracownik samorządowy, radny dwóch kadencji.


 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama